Delfinko, dzięki. Dziś do weta to pogadam z nim o lekach.
Czy nowe wklepujemy czy zostajemy przy tych.
Tami dostała wczoraj nifuroksazyd, nospę. Dziwnie "pachnie" a jak zmierzyłam temperaturę to była mazia na końcu. Ale ona nic nie je prawie. Nie podoba mi się pozycja w jakiej siedzi. Spięta taka. Zobaczymy co dalej. Ale ma siłę wariować.
Z maluszków Mikuś miał dziś rano ponad 40. To już trójka nam się rozłożyła. Trzyma się na razie Gruba-Mała. Niech tak zostanie. Prosze, niech tak zostanie. Mam nadzieję, że może jej się uda. Ale zobaczymy.
W najgorszym stanie jest Mimi-najmniejsza. Złamała się pierwsza. Temp trzyma ją cały czas. Ponad 40. Leży, nie porusza się, tylko jakby deczko zmieniła pozycję na bardziej rozlunioną dzisiaj. Nie je, źle się czuje, popiskuje. Dokarmiamy ją na siłę convą. Jest na kroplówce od wczoraj. Momentalnie się wchłania. Od dziś i druga burasia, deczko mniejsza od Mimi, dostaje kroplówki. Tak jak zaczęłam ją w nocy dokarmiać. Muszę dziś kupić conve mleczną i dokupić kroplówkę.
Jestem zmęczona. Wstałam o 3,30 a ledwo się wyrobiłam. Janusz dziś do pracy to poranek mocno zwariowany. Ogarnięta małe co nie co, pobiegłam mało radośnie. No, nie pobiegłam, poczłapałam do pracuni. Na wstępie przewitano mnie pytaniem
co tak marnie wyglądam. Co ja mam powiedzieć? No co? ,że dzieci karmiłam pół nocy i dawałam kroplówki? Dlatego oczka nieprzytomne na odczepnego tuszem przeciągnięte. Dlatego włos mało ufryzowany a róż na bladych policzkach wygląda jak u ruskiej lalki.
Muszę sie zabrać za pracę.
Potrzymajcie za nas kciuki by nam dzieci nie powaliło za bardzo a stadko się uchowało wzdrowotności. Szczególnie za Tamunię proszę. Za wszystkie.