jaaana pisze:Czy koty mają pozwolenie na wywóz z Egiptu?
sorry dziewczyny, nie mogłam być online....jutro powinnam wszystko wiedzieć na ten temat... są zdrowe.... były zawsze pod opieka weterynarza, ale ile czasu zajmie procedura uzyskania paszportów...a czy jeszcze potrzebne jest jakieś zezwolenie na wywóz....muszę się dowiedzieć... nie jestem potworem, bardzo bym chciała znaleźć im dobre domy, ale jestem tez przerażona czy dam radę wszystko zorganizować... nie wiem nawet jak wygląda praktycznie przewóz zwierząt samolotem...nigdy tego nie robiłam... nie chodzi o mnie, tylko o jakieś trudności papierowe...jeśli ktoś na miau ma takie doświadczenia to podpowiedzcie...
teraz jeszcze doczytałam ten wpis dotyczący przepisów, jeśli rzeczywiście to muszą być 3 miesiące po wykonaniu wymaganych szczepień, to już nie wiem..... kiedyś na miau było chyba o wywozie, ale z tego co pamiętam to była mowa o 2 tygodniach.... jutro będę rozmawiać z wetem, dowiem się....
co do pytań dotyczących moich polskich kotów i tych egipskich, to sprawa wygląda tak : polskie nadal są, udało mi się wyadoptować dwie koteczki w bardzo dobre ręce, reszta pozostała i kiedy mnie nie było zajmowała się rodzina, nie była to najwspanialsza opieka, ale nie dzieje się im krzywda... jak jestem w Polsce to znów ja się nimi zajmuję... niestety nie mam innego pomysłu na rozwiązanie.... nie jestem dobra, jak same widzicie w adopcjach
co do egipskich kotków...te 10 uratowanych znalazło dom u jednej Egipcjanki ( bo na ogłoszenia dawane w gazecie, nikt się nie zgłosił), która jako jedyna zajmuje się sterylizacją kotów w Kairze. Mimo, ze jest muzułmanką robi to, chociaż w islamie sterylizacja jest zabroniona i weterynarze nie chcą tego robić i trzeba dobrze poszukać , aby znaleźć takiego co wykona zabieg. Ta pani ma dom z ogrodem nad Nilem i myślę, że kotki mają u niej dobrze....
Niestety nie chciała przyjąć dorosłej kotki, która została z nami, jak również już żadnych innych kotków, bo po prostu ma ich za dużo.
Gdybym kiedyś wiedziała, ze moje życie ułoży się tak, ze będę żyła na dwa kraje, to może nie ratowałabym kotów z ulicy, ale z drugiej strony i tym razem, wiedząc, że będzie problem, jednak przygarnęłam kolejne.... zwłaszcza Rudy.... leżał wiele godzin w piasku, piszcząc...szukając matki....nie wiem, czy ktoś go wyrzucił... raczej tak....muzułmanie tak robią....religia zabrania im zabić ( tak jak to u nas się dzieje, że ludzie topią młode kotki) tylko zostawiają na śmierć, bo być może ktoś je uratuje, a oni nie będę mieli na sobie grzechu, że zabili.... nie wiem, które podejście jest gorsze, ale tak już tam jest..... jednego dnia pod meczetem zostawiono karton pełny maluszków dopiero co urodzonych.... piszczały, piszczały....mąż po prostu zabronił mi wyjść z domu.... następnego dnia już nie piszczały...
Jeśli nie uda się adopcja ( bo jednak formalności papierowe mogą to uniemożliwić - nie miałam pojęcia , ze wywóz zwierząt czy wwóz raczej do Europy jest tak obostrzony) to zostaną tam gdzie są teraz...ludzie z tego domu gdzie mieszkamy nie wyrzucą ich na ulicę, ale na pewno nie zaopiekują się nimi tak jak my to robimy.... dlatego pomyślałam, że może do Polski.... a może rzeczywiście to jest zły pomysł i źle że założyłam ten watek ? .... czasem jak się nie wie co robić, to robi się nieprzemyślane rzeczy....jutro będę wiedziała co jest potrzebne