Maciuś i Tosiu moje dwa Skarby :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lip 14, 2013 13:39 Maciuś i Tosiu moje dwa Skarby :)

Maciuś trafił do mnie 16 lutego 2008 roku.Dwa dni po tym jak pożegnałam Bonga.

Kim był Bongo ? Bonguś był bezdomynym kociakiem, którego dokarmiała moja koleżanka w pracy, jak było zimno wpuszczałyśmy go do biura i spał sobie na krześle. Od samego początku Bonguś czuł do mnie wyjątkową sympatię, uwielbiał wdrapywać się na kolana i usypiać, a ja wtedy byłam psiarą, w domu miałam 10 letnią suczkę i cały czas słyszałam, że koty są brudne i wszędzie włażą....
Bongo naprawdę był brudny, jego biało-czarne futerko często było szaro-czarne, i kolor ten zostawał potem na moich spodniach... a mimo to nie mogłam go z tych kolan zgonić. Nawet mój pies nie przytulał się tak do mnie... Chciałam go wziąć do domu, ale cała rodzina powiedziała kategorycznie "nie"
W czasie ferii poszłam na urlop, koleżanka dzwoniła, że Bongo od kiedy mnie nie ma przestał się pojawiać, przyszedł po tygodniu, pokaleczony i chudy jak szkielet, na cito zabrałyśmy go do lekarza, był operowany, po operacji trzeba mu było podawać leki, po ciężkiej przeprawie w domu, jak zagroziłam, że się spakuję i odejdę, Bongo wylądował u mnie na czas leczenia, w mig pokochała go cała moja rodzina ( choć była to brudna obandażowana kupka nieszczęścia), nawet Żabcia go zaakceptowała, choć przestała być jedyna i najważniejsza w domu. Oczywiście po wyzdrowieniu Bongo miał zostać z nami, tyle że nie wyzdrowiał. Operacja się udała, ogonek i blizny się goiły, wydawało się że będzie super, i wtedy Bongo przestał jeść, wymioty, biegunka, byliśmy u kilku wetów, w weekend, jak już było bardzo źle trafiliśmy do weta na dyżurze, który rozpoznał, że Bongo jest zatruty, zaczęła się walka o jego życie, którą po kilku dniach przegraliśmy....
Ponieważ chcieliśmy wiedzieć czy mogliśmy Bonga uratować wet zrobił sekcję, która wykazała, że jego wnętrzności były przeżarte, nie miał szans, nawet gdybyśmy od razu wiedzieli, że był zatruty i co zjadł... Wet powiedział, że w takim stanie musiał do mnie trafić i żył chyba siłą woli albo miłością do mnie. Z jednej strony mi pomógł, bo wiedziałam, że zrobiłam wszystko co mogłam, a z drugiej dobił, bo do dziś dręczy mnie myśl, że gdybym wcześniej może go wzięła to by żył...
To,że odchodził w ciepłym i suchym miejscu, otoczony życzliwością, miłością i opieką to kiepska pociecha... odszedł 14 lutego 2008 roku...

Obrazek
To jedno z kilku zdjęć Bonga jakie mi zostały, najpierw był słaby po operacji, a potem chorował nie mieliśmy serca go stresować zdjęciami....

Do tego żeby wziąć drugiego kota namówił mnie wet, ja ryczałam słysząc, że Bonga nie da się uratować, a on mi tłumaczył, że najgorsze co mogę zrobić, to zamknąć się w sobie i w postanowieniu, "żadnego kota więcej"... bo przecież jest tyle biednych kotów, których nikt nie chce... zmarnowałoby się tyle miłości. Po uzyskaniu zapewnienia, że każdy kot zostanie przez niego gruntownie przebadany, zaszczepiony i że będę mogła dzwonić o każdej porze dnia i nocy jeśli coś mnie zaniepokoi, obiecałam sprawę przemyśleć :)

I tak pojawił się Maciuś, 4 miesięczny kocurek z DT w Bytomiu. Znalazł go w internecie mój brat. Ja nie chciałam szukać....
było mi wszystko jedno, warunki postawiłam dwa:
1. Miał być bezdomny;
2. Zupełnie nie podobny do Bonga.
Obrazek Obrazek

Edyszka

 
Posty: 3551
Od: Pt lut 13, 2009 15:32
Lokalizacja: Śląsk

Post » Nie lip 14, 2013 14:12 Re: Maciuś i Tosiu moje dwa Skarby :)

Pierwsze spotkanie z Maciusiem, ( który w dokumentach nazywał się Claydem) nie należało do udanych. Na mój widok schował się pod łóżko i nie było mowy, żeby wyszedł. w samochodzie, zawodził całą drogę, a po wejściu do swojego nowego domu jak to tylko było możliwe, schował się za meble... zobaczcie to przerażenie w oczach, to 2 pierwsze foty u nas w domu, ten pokaleczony nos, to efekt prób wydostania się z transporterka w samochodzie...
Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek

Edyszka

 
Posty: 3551
Od: Pt lut 13, 2009 15:32
Lokalizacja: Śląsk

Post » Nie lip 14, 2013 14:15 Re:

Przykro mi z powodu śmierci Bonga ['] :cry:. Ale pamiętaj, że śmierć to nie koniec, a początek nowego, lepszego życia i że kiedyś się spotkacie.
I cieszę się, że nie zamknęłaś się na inne koty, a wręcz przeciwnie :ok:
kicikicimiauhau
 

Post » Nie lip 14, 2013 14:22 Re: Maciuś i Tosiu moje dwa Skarby :)

Wyszedł zza mebli dopiero w nocy i schował się pod moją kołdrę, wbity w moją piżamę na brzuchu zasnął, oczywiście ja nie zmrużyłam oka, bo bałam się go przestraszyć najmniejszym drgnieniem. Od Maciusia opiekunki wiedziałam, że wystraszony sztywnieje cały i udaje martwego dosłownie... mieliśmy okazję się o tym przekonać, niesamowite wrażenie...
W niedzielę było ciut lepiej, ale Maciuś nie jadł nie pił nie korzystał z kuwety, a każda próba kontaktu, kończyła się, tym, że Maciuś padał i przestawał reagować na cokolwiek, ale udało nam się zrobić super zdjęcie:Obrazek

I tak zaczęło się nasze życie z Maciusiem, Maciuś by maleńkim bojącym się każdego dźwięku koteczkiem, a ja pierwszy raz w życiu miałam kota, w dodatku tak małego kota. Spać nie mogłam myśląc co to będzie jak zachoruje, czym go karmić, co jest ok, a co nie. Nie wiedziałam jeszcze nic o forum, więc dzwonić mogłam tylko do jego opiekunki w DT i weta, który deklarował pomoc, Muszę przyznać, że Pan Doktor, ze stoickim spokojem znosił wszystkie telefony i tłumaczył wszystko cierpliwie, jak krowie na miedzy :ryk: Przeżył nawet mój paniczny telefon w środku nocy, bo Maciuś zwymiotował.... Opiekunka wspominała, że Maciusiowi się to zdarza, najczęściej rano, jak za dużo zje, albo zaraz po jedzeniu, jak zacznie szaleć z innymi kotami, wet tłumaczył, że to może być pozbywanie się sierści, i to normalne i potrzebne. Mnie wymioty kojarzyły się tylko z chorobą i ... umieraniem. Maciuś miał więc zrobione wszystkie testy i badania. Wyniki wyszły ok.
Tak minęło kilkanaście miesięcy. Maciuś rósł i w domku czuł się jak Król Maciuś I, nawet pies z nim nie zadzierał :wink:
Uwielbiał się przytulać, głaskać, gruchał ze szczęścia jak gołąb i chodził za mną jak piesek ( do dziś mu to zostało)
Obrazek Obrazek

W pracy też dalej opiekowałyśmy się bezdomnymi kotami. Jesienią zaczęło przychodzić do nas rodzeństwo maleńkich kociaków, chłopiec i dziewczynka. Skąd wiem, że to rodzeństwo? Bo były identyczne, tylko ja z koleżanką umiałam je rozróżnić, ale musiały być razem :wink: Nastała Zima 2009 roku, to była zima z temperaturami po 20 -30 stopni mrozu i śniegiem po kolana... a nasze maluszki dzielnie wspinały się codziennie na dach na śniadanko. Szukałyśmy im domków, ja zrobiłam foty.... pokazywałam wszystkim, kotki śliczne, ale... na zdjęciu... Pewnego dnia Tosiu zaczął przychodzić sam ( rodzeństwo nazwałyśmy Tosią i Tosiem) wiedziałyśmy, że coś się stało, bo one zawsze przychodziły razem, jadły z jednej miseczki i spały przytulone do siebie. Zaczęłyśmy szukać Tosi. Stała na dole, jedną łapkę trzymała w górze, została zgarnięta do kartonu i zawieziona do lekarza, łapka została prześwietlona, zabandażowana, a Tosia przebadana od stóp do głów. Tosia na już potrzebowała domu. Pokazywanie zdjęć się opłaciło, wzięła ją moja koleżanka....

I tak Tosiu został sam, dalej przychodził na śniadanko, ale teraz wpuszczany do biura, chował się do szafy i usypiał... Mrozy były coraz większe zbliżała się Wigilia i długie świąteczne urlopy w pracy. Tosiu przyszedł raz do nas na parapet, nie chciał jeść, wpuszczony do biura, wdrapał się na moje kolana i usnął, poryczałam się nad nim. Przyszłam do domu, opowiedziałam o wszystkim, pokazałam fotki i ... zapadła decyzja, że zabieram Tosia do domu.
22 grudnia obdzwoniłyśmy z koleżanką wszystkie kliniki, Tosiu musiał być przebadany i jeśli to będzie możliwe od razu wysterylizowany, bo nie wiedziałam, jak go przyjmie Maciuś... 23 grudnia 2009 roku w wigilię Wigilii po południu, chwiejnym krokiem, po narkozie, wkroczył do naszego domu Tosiu, zwany Tośkiem lub Tosinkiem :D Żaba przyjęła go z życzliwą obojętnością, Maciek początkowo z ciekawością, a później z wrogością, bo Tosiu zaczął od pierwszych minut rozstawiać wszystkich po kątach z nami włącznie 8O
Obrazek Obrazek

Po kilku ostrych kłótniach i bijatykach, chłopaki się dogadały, ustaliły hierarchię i zapanował względny spokój...

Obrazek Obrazek
Ostatnio edytowano Nie lip 14, 2013 15:54 przez Edyszka, łącznie edytowano 3 razy
Obrazek Obrazek

Edyszka

 
Posty: 3551
Od: Pt lut 13, 2009 15:32
Lokalizacja: Śląsk

Post » Nie lip 14, 2013 14:23 Re: Re:

kicikicimiauhau pisze:Przykro mi z powodu śmierci Bonga ['] :cry:. Ale pamiętaj, że śmierć to nie koniec, a początek nowego, lepszego życia i że kiedyś się spotkacie.
I cieszę się, że nie zamknęłaś się na inne koty, a wręcz przeciwnie :ok:

Dzięki, wiesz ja teraz też się cieszę :1luvu:
Obrazek Obrazek

Edyszka

 
Posty: 3551
Od: Pt lut 13, 2009 15:32
Lokalizacja: Śląsk

Post » Nie lip 14, 2013 16:03 Re: Maciuś i Tosiu moje dwa Skarby :)

Melduję się! Niestety dopiero w czwartek będę mogła wszystko dokładnie przeczytać, ale proszę mi tu zarezerwować jeden pokój na stałe :ok: :ok:
..........................♥Tosia&Bazyl♥.........................
ObrazekObrazek
'I had been told that the training procedure with cats was difficult. It's not. Mine had me trained in two days.'

Zapraszamy: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46&t=162710 cz. VI

NatjaSNB

Avatar użytkownika
 
Posty: 5686
Od: Czw lis 08, 2012 10:03
Lokalizacja: dolnośląskie

Post » Nie lip 14, 2013 16:05 Re: Maciuś i Tosiu moje dwa Skarby :)

Oczywiście, masz jeden z apartamentów :)
Obrazek Obrazek

Edyszka

 
Posty: 3551
Od: Pt lut 13, 2009 15:32
Lokalizacja: Śląsk

Post » Nie lip 14, 2013 16:52 Re: Maciuś i Tosiu moje dwa Skarby :)

Spokój trwał jednak krótko :( :( Już w czasie Świąt Maciuś zachowywał się dziwnie, był jakiś osowiały, nie miał apetytu, ale myślałam, że to przybycie Tosinka tak go nastroiło, niestety zaraz po Świętach przestał jeść zupełnie, zaczął się chować po kątach i przypominać Sfinksa, potrafił tak leżeć bez ruchu kilka godzin. Oczywiście natychmiast telefon do weta, przyjechał, pobrał krew do badania, popołudniu okazało się, że Maciuś ma złe wyniki, dodatkowe badania, kroplówki, bo chłopak nie jadł i nie pił, badania wykazały uszkodzoną wątrobę.... wyjaśniły się wreszcie jego dziwne wymioty, i znów codzienne wizyty, kroplówki zastrzyki, choć teraz było widać efekty, ostatnia kroplówka była w Sylwestra i Nowy już 2010 Rok. Potem leki osłonowe i badania, za miesiąc ponowne badania wyniki już były dużo lepsze, ale Maciuś musiał przejść na dietę dla wątrobowców, czyli suchą karmę Hillsa. Karmienie Tosia i Maćka stało się nagle nie lada wyzwaniem, bo Maciuś kochał wszystko to czego jeść nie mógł, jak nie mógł poczęstować się Tosia jedzeniem, to.... szedł do miseczki Żaby :) Pilnowanie trwa do dziś, Żaby już z nami nie ma, a Tosiu też je już tylko suchą karmę i to mix RC, ale pilnować Maciusia dalej trzeba, wprawdzie jego wątroba jest już w miarę ok, ale w 2010 roku w sierpniu okazało się, że Maciuś ma alergie pokarmową i wszystko co zje, a nie jest karmą hypoalergiczną, albo wątrobową powoduję, że chłopak drapie się jak opętany.Potrafi drapać się do krwi, albo wydrapywać sobie na głowie i karku łaty bez sierści, normalnie na szybko weci podają jakieś leki sterydowe, żeby przerwać drapanie, ale przy chorej wątrobie... :?

Tosiu na szczęście jest okazem zdrowia, ale niesamowitym grubaskiem, ten kociak jest wiecznie głodny, a że jest też wyjątkowo gadatliwy i głośny, to wszelkie próby odchudzania spełzają na niczym, bo jak ja mu jeść nie dam, albo wsypię mniej, to on swoimi krzykami i wrzaskami zawsze ściągnie do miseczki kogoś, kto mu wsypie jedzonko...
Ostatnio odbyłam zabawną rozmowę z przypadkową wetką , do której trafiłam po drodze na spotkanie, bo mi się przypomniało, że chłopaki trzeba odrobaczyć:

- Dzień dobry
- Dzień dobry
- Chciałam tabletkę na odrobaczenie, dla dwóch domowych, niewychodzących kocurków.
- Oczywiście. Ile ważą kotki?
- Maciuś 7-8 kilogramów, Tosiu 15 kilogramów.
- Ależ proszę pani, nie ma takich kotów!!!
-To Pani Doktor Tosia nie widziała...

A oto kilka aktualnych fotek Maciusia i Tosia
Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek

Edyszka

 
Posty: 3551
Od: Pt lut 13, 2009 15:32
Lokalizacja: Śląsk

Post » Nie lip 14, 2013 17:49 Re: Maciuś i Tosiu moje dwa Skarby :)

I tak płynie nam życie. Moje Skarby to już dorosłe Kocurki. Maciuś w październiku skończy 6 lat, a Tosiu ma około 4,5 roku. Ja dzięki temu forum poznałam mnóstwo cudownych ludzi, i nauczyłam się czegoś o kotach, zaczęłam też robić biżuterię, dla siebie, dla znajomych, na prezenty, od czasu do czasu zrobione przeze mnie rzeczy trafiają na Koci Bazarek i pomagają potrzebującym kociakom. A ja umieszczam foty biżutki na blogu http://edyszka.blogspot.com/ i cieszę się że mogę pomóc.

Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek

Edyszka

 
Posty: 3551
Od: Pt lut 13, 2009 15:32
Lokalizacja: Śląsk

Post » Nie lip 14, 2013 17:58 Re: Maciuś i Tosiu moje dwa Skarby :)

Przeczytałam i już cię :1luvu:
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43974
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lip 14, 2013 18:14 Re: Maciuś i Tosiu moje dwa Skarby :)

Ja też się przywitam na nowym wątku.
Cudne te twoje chłopaki :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70692
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lip 14, 2013 18:16 Re: Maciuś i Tosiu moje dwa Skarby :)

Bardzo wzruszyła mnie historia Bongo - przyznam że czytając popłakałam się. :oops:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70692
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lip 14, 2013 18:23 Re: Maciuś i Tosiu moje dwa Skarby :)

Podczepię się , jeśli pozwolisz :mrgreen: Wspaniałe koty . :1luvu: Wiedziały na kogo trafić :wink:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Nie lip 14, 2013 19:21 Re: Maciuś i Tosiu moje dwa Skarby :)

Piękna jest Wasza historia.... zaznaczę.
Obrazek Obrazek

shira3

 
Posty: 25005
Od: Śro mar 11, 2009 21:51
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Nie lip 14, 2013 19:46 Re: Maciuś i Tosiu moje dwa Skarby :)

Dzięki dziewczyny, ja je też uwielbiam i uważam, że są najcudowniejsze, ale ja to zero obiektywizmu :)
Ewa, Bongo to był chyba najwspanialszy kot o jakim słyszałam i jakiego spotkałam, straszne było na to wszystko patrzeć, on tak chciał żyć ze mną, nawet jak już się nie podnosił i lało się z niego z dwóch stron, to podnosił łepek za mną, w nocy na kilku ceratach, ręcznikach i kocu kładłam go koło siebie, na łóżku, wtedy zasypiał na chwilkę. tego wzroku, jak odchodził nigdy nie zapomnę i nie życzę nikomu, żeby kiedykolwiek musiał to przeżyć.Ta wściekłość i bezsilność.... Tak naprawdę to Bongo mnie wybrał, a nie ja Bonga. Ja miałam psa, uwielbiałam psy i koty nie mogły się z psami równać. Bongo mi udowodnił, że się mylę, bardzo się mylę... był takim aniołem w skórze kota, który wiele rzeczy pozwolił mi dostrzec inaczej i wiele zobaczyć po raz pierwszy....
Obrazek Obrazek

Edyszka

 
Posty: 3551
Od: Pt lut 13, 2009 15:32
Lokalizacja: Śląsk

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Sigrid, włóczka i 27 gości