Mirmiłki V - Gdyby kózka nie skakała, operacji by nie miała.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lip 14, 2013 15:51 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

Mogę tylko życzyć Ci powodzenia ze wszystkim. Niech te wszystkie trudne sytuacje będą już za Tobą. :ok:
Obrazek

rastanja

 
Posty: 1637
Od: Czw maja 10, 2012 20:37
Lokalizacja: M-chód

Post » Nie lip 14, 2013 16:16 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

Ja-smina, masz mnóstwo racji. Dla mnie nie istnieją słowa "nie ma wyjścia". Dlatego, jeśli znajduję jedno wyjście, drugie, dziesiąte, a one nie skutkują, to mnie diabli biorą z bezradności. Nie umiem się klasycznie "martwić". Co to właściwie znaczy "martwić się"? Zamiast się martwić, trzeba działać i koniec. Już teraz, zaraz, natychmiast. Ja się martwię, gdy zabraknie wyjść, opcji, możliwości. A wtedy to już nie jest zmartwienie, tylko deprecha.
Bezradność działa na mnie strasznie. Sam fakt, że nie mogę chwycić za słuchawkę od telefonu, by dzwonić do wetki (kobita ma prawo do wolnego weekendu) doprowadza mnie do prawdziwego rozstroju. Z drugiej strony wiem, że kontakt z innym wetem jest bez sensu. Miś przeżyje do jutra i nie trzeba, by 10 specjalistów ciągnęło go w swoją stronę. To nierozsądne.

Rzadko biorę udział w miauowych dyskusjach odnośnie kotów, bo w wielu przypadkach pasy bym darła z mrugających rzęskami właścicieli i ich chórków. (Co ciekawe, nie mam takich odczuć w przypadku uczniów. Nigdy. Jak sobie dzieciak nie radzi, to wyjaśniam do skutku ze spokojem absolutnym. W szkole mówią, że nie mam systemu nerwowego. Jednak bezradnego dorosłego mogłabym gotować tak, jak Japończycy czynili to w "Shogunie"). Nie mówię o konieczności niesienia pomocy, gdy się nie może, o tymczasowaniu i adoptowaniu za wszelką cenę. Nie. Ale właściciel, który ma problem ze swoim kotem musi za wszelką cenę szukać rozwiązań. I nie ma zmiłuj. Ma szukać do skutku, do końca. Takie są zasady bycia odpowiedzialnym. I gdy sama sobie nie radzę to czuję się F.A.T.A.L.N.I.E. Przefatalnie.

Tymczasem Bolusiński najadł się łapczywie chrupek (zawsze w biegu, nigdy nie ma czasu), po czym wskoczył na szafę i energicznie zwymiotował, nie bacząc na to, że chwilowo nie dysponuję drabiną i jestem niemal wzrostu siedzącego Czesia.
Następnie otrzepał się i poleciał dalej, by po pięciu minutach stwierdzić, że jest głooooodnyyyy...
Jak tu nie uwielbiać Bolusińskiego?? Miałabym go oddać, żeby komuś innemu było tak radośnie?? :D

Rastanja - dzięki. :D
Aniada
 

Post » Nie lip 14, 2013 17:02 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

Aniado :D Poczytałam sobie o dostarczaniu bodżców kotom lub nie.I myślę że,tu nie ma reguły :? Miałka zaczęła podróżować ze mną w wieku 6 miesięcy,wychodziła na spacerki(oczywiście w puszorku,na smyczce)miała więc dostarczane bodżce,a mimo to w wieku dwóch lat pojawiły się problemy z pęcherzem,długie leczenie(nawet podejrzenia niewydolności nerek).

Trzymam :ok: :ok: kociuki za Ciebie i Misia 8) I Aniado pamiętasz? OLABOGA i do przodu!

OLABOGA!!!!!
Obrazek

Tatku-pamiętam :(
Obrazek

kotka doroty

Avatar użytkownika
 
Posty: 10409
Od: Nie mar 22, 2009 13:56
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lip 14, 2013 17:09 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

Nie mam takiego dużego kociego doświadczenia jak Wy :1luvu: , piszę bo ostatnio oglądałam odcinek "kot z piekła rodem" niestety nie od poczatku, ale odcinek był o tym że jeden z kotów wlaścicieli, dodam że niepełnosprawny( ale to bez znaczenia) dokuczał drugiemu zdrowemu. Gdy właściciele postawili terarium z motylem w środku, ten ganiany kotek już tak bardzo się nie przejmował swoim kolegą, ten motylek działał na niego odstresowująco, kotek sobie siedział i na niego patrzył. Więc może tu powrót chomika pomoże . :ok: :ok:
Szyszka ............................................. Moris .............................................. Glutek i Muszka
Obrazek Obrazek Obrazek [url=https://naforum.zapodaj.net/e1a033c7ccbe.jpg.html][url=https://naforum.zapodaj.net/35b4fd9e2ec9.jpg.html]

iwaka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2712
Od: Pt sie 12, 2011 18:33
Lokalizacja: Warmińsko - Mazurskie

Post » Nie lip 14, 2013 17:33 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

Aniado , dlatego tak Cię lubimy- branie życia za bary jest według mnie normalną reakcją.
Siadanie i płakanie tylko w sytuacjach śmierci.
ZAWSZE jest jakieś wyjście- słynne "pan bóg NIGDY nie zamyka drzwi nie otwierając okna".
Z Misiem dojdziesz do ładu.

Bezradność...jest sporo takich ludzi , mają dzieci, zwierzęta i im się należy.

Ten motyl może być i chomikiem.
W sensie : jak najmniej zmian.

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lip 14, 2013 17:54 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

Kolejne próby nakarmienia Misia mokrym spełzły na niczym. Gadałam, głaskałam, podtykałam pod nosek. A skąd!
Jutro kontaktujemy się z panią wet. Może coś wymyśli. Co do chomika zaś - ja myślę, że będzie dokładnie tak, jak z motylem. Dokładniuteńko. Był chomik - Miś miał Bolka w nosie. Bolek nie dokuczał zaś Misiowi, bo Miś sobie siedział na podwyższeniu i trudno go było dosięgnąć. Po prostu. Wszyscy byli zadowoleni.
Aniada
 

Post » Nie lip 14, 2013 18:33 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

Fota poglądowa.
Czy tak przesiadują obok siebie koty, gdy jeden jest zagrożeniem dla drugiego?

Obrazek Obrazek

Zrobiłam identyczne fotki komórką, by pokazać w lecznicy. Sądząc po ich usadowieniu, albo to Miś dosiadł się do wroga, albo wróg przeciskał się tratując Misia, bez reakcji tratowanego.
Chcę prosić lekarkę, by wymyśliła "plan tygodniowy". Mam wrażenie, że chomik rozwiąże ten problem.
Aniada
 

Post » Nie lip 14, 2013 19:05 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

Aniada pisze:Fota poglądowa.
Czy tak przesiadują obok siebie koty, gdy jeden jest zagrożeniem dla drugiego?

Jakie cudne foty :)

floxanna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4088
Od: Pon paź 27, 2008 18:41
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Nie lip 14, 2013 19:09 Re: Mirmiłki V - fota poglądowa dwóch "wrogów".

Przed chwilą leżeli razem na jednym łóżku.
Nie, to nie Bolek jest problemem. Może Misia wkurzać, ale na pewno nie on funduje nam ten cały bal.
No nie wierzę w to.
Aniada
 

Post » Nie lip 14, 2013 19:14 Re: Mirmiłki V - fota poglądowa dwóch "wrogów".

Aniada pisze:Przed chwilą leżeli razem na jednym łóżku.
Nie, to nie Bolek jest problemem. Może Misia wkurzać, ale na pewno nie on funduje nam ten cały bal.
No nie wierzę w to.


Ja też :ok:
Szyszka ............................................. Moris .............................................. Glutek i Muszka
Obrazek Obrazek Obrazek [url=https://naforum.zapodaj.net/e1a033c7ccbe.jpg.html][url=https://naforum.zapodaj.net/35b4fd9e2ec9.jpg.html]

iwaka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2712
Od: Pt sie 12, 2011 18:33
Lokalizacja: Warmińsko - Mazurskie

Post » Nie lip 14, 2013 19:15 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

Aniada pisze:Kolejne próby nakarmienia Misia mokrym spełzły na niczym. Gadałam, głaskałam, podtykałam pod nosek. A skąd!
/.../.

Aniado, ale temu kotku trzeba paszczę otworzyć, a nie czekać as sam raczy.
Ja lewą dłonią delikatnie chwytam za skórę na karku kota, a prawą rozdziawiam mu mordkę w kąciku i tam, z boku pakuję odrobinę jedzenia przygotowaną na kciuku lub palcu wskazującym. Jak się to robi spokojnie i pieszczotliwie, żaden kot nie panikuje.

Poćwicz na sucho najpierw takie chwytanie i otwieranie pyszczka. Wyjdź z założenia, że oboje, Ty i Miś, po prostu musicie się tego nauczyć, dla jego dobra. Nie macie wyjścia i kropka. Zastrzyki przecież nauczyłaś się robić, prawda?
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 24798
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Nie lip 14, 2013 19:15 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

Aniado, mam taką podpowiedź co do no-spy.
Wiem, doczytałam, ze Miś nie pozwala na aplikowanie leków dopyszcznie. Na dodatek no-spa jest gorzka i to jest paskudnie trudne do podawania, nawet z kotem ogólnie wspolpracujacym.
Ale w razie, gdyby nie było innego wyjscia powiem Ci co podziałało na mojego Borysa.
On jest średnioobslugiwalny. Tzn. u weta- dramatycznie nie wspolpracuje i zawsze jest krwawa rozprawa, ale w domu, przy mojej determinacji, zwykle udaje się podać co trzeba.
Poza no-spą :roll:
Co ja z nim przezyłam, to epopeję by się dało napisać. Zadne tam obtaczanie w czymkolwiek. W pastach, pasztetach, w maśle, ba, nawet w żelatynie probowalam zamrażać. Zawsze gdzieś ta gorycz przebijała, kot mi sie spieniał, tony piany z pyska leciały, walczył jak lew, był w stanie wyrzygać wtłoczoną cudem tabletkę.
Rozwiązaniem okazały się puste kapsułki żelatynowe. Dostałam od Kocurro pudełko takich pustych, po probiotyku. Ale można też kupić po prostu puste kapsułki. Otwieram, pakuje no-spę do środka, zamykam. I kot łyka bez protestu.
Wiem, że Miś generalnie zadnych leków nie chce, ale jeśli by była taka konieczność- to kapsułka jest bezsmakowa i o wiele ulatwia zadanie w przypadku "trudnych" leków.

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39523
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Nie lip 14, 2013 19:20 Re: Mirmiłki V - fota poglądowa dwóch "wrogów".

Tu masz firmę robiącą takie kapsułki:
http://kapsulki.com.pl/?page_id=22

Dla kotów idealny jest rozmiar 5.

edit: Olat, a smarowałaś masłem te kapsułki przed podaniem?
Nie przyklejały się kotu do podniebienia "na sucho"?

edit2: któraś z dziewczyn z nerkowcem wkładała do kapsułki kilka leków branych przez kota i podawała je za jednym zamachem, co go mniej stresowało.
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 24798
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Nie lip 14, 2013 19:26 Re: Mirmiłki V - fota poglądowa dwóch "wrogów".

Dzięki wielkie za wszelkie rady.
Te kapsułki to fantastyczne, jak widzę, rozwiązanie.
Zobaczymy, co jutro wetka powie. Będę dzwonić, zobaczę, czy uda się od razu umówić na USG. Chciałabym, żeby dr Bojarski zrobił, a nie osiedlowy wet. Ufff...
Ana, będę kombinować z tym jedzeniem.

Antagoniści oglądają ptaszki. Bolek przelazł centralnie po rozłożonym Misiu, a ten nawet nie drgnął. Siata już kupiona, więc niebawem balkon będzie gotów.

Obrazek
Aniada
 

Post » Nie lip 14, 2013 19:30 Re: Mirmiłki V - fota poglądowa dwóch "wrogów".

ana pisze:Tu masz firmę robiącą takie kapsułki:
http://kapsulki.com.pl/?page_id=22

Dla kotów idealny jest rozmiar 5.

edit: Olat, a smarowałaś masłem te kapsułki przed podaniem?
Nie przyklejały się kotu do podniebienia "na sucho"?

edit2: któraś z dziewczyn z nerkowcem wkładała do kapsułki kilka leków branych przez kota i podawała je za jednym zamachem, co go mniej stresowało.

O, swietny pomysł z tym masłem.
Ja wrzucałam na sucho. Jak lyknął od razu- to nie było problemu.
jak wypluł- to faktycznie robiło sie "przylepne", wtedy na polewałam odrobina wody, zeby zrobiło sie śliskie. Ale masło może być lepszym pomysłem. Dzieki :)

I faktycznie, jesli trzeba podac więcej niż jedna tabletkę- to kapsułka też się sprawdzi, po co męczyć kota i siebie pare razy, jesli mozna załatwić to za jednym podejściem :)

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39523
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 29 gości