Mirmiłki V - Gdyby kózka nie skakała, operacji by nie miała.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lip 14, 2013 12:24 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

Nie chcę oddawać Bolka. Nie wyobrażam sobie. Po tym, co z nim przeszłam. To jest, cholera, niemal moje dziecko. Ktoś się może zżymać, ale jak się tak walczy o życie kota, to człowiek nie wyobraża sobie oddania.
Ja go wychowałam tak, że nie zna słowa "nie wolno", nigdy, przenigdy nie doznał od nas krzywdy, więc się kompletnie nie boi (Betaka, Kotka Wodna świadkami). Nie pomaga syczenie i łapanie za kark - bo nie wychował się z kotką, która by go karciła. Ja nie miałam powodów i potrzeby.
Bolek to kot, który nie zna lęku. Strach w nim nie istnieje. I dlatego nic sobie nie robi z moich zakazów atakowania Misia.
Ale ja go nie oddam. Nie. Dziecka też bym nie oddała. To jest wyjście, to jest droga, ale ZAMKNIĘTA.

Bardzo dziękuję za privy. Rozumiem, że ktoś nie chce historii na forum opisywać, ale jak mi tak piszecie prywatnie, to się autentycznie uspokajam.

Kotkins, zadzwoń, proszę.

Wetka proponuje dwie drogi, bo rozumie, że nie chcę oddawać kota (sama ma identycznego diabła):

- USG
- lekkie psychotropy

Chomik będzie za tydzień. Nie mam do końca umeblowanego pokoju, trzeba zrobić specyficzne miejsce: by Miś miał swobodny dostęp do chomika, jak w Jeleniej, a inne koty żeby zwierzątku nie zrobiły krzywdy. Musimy przebudować meble, sama nie dam rady. Pięć dni trzeba wytrzymać.
Chomik jawi mi się jako wybawca...

Mziel - ten post o tabletce pewnie mi zaraz zginie, więc jak Miś dostanie psychotrop, to Cię jeszcze raz poproszę.
Bardzo lubię Twoje posty.
Aniada
 

Post » Nie lip 14, 2013 12:49 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

Aniado, nie poddawaj się i ćwicz z Misiem podawanie rzeczy do pyszczka.
Różnych: chrupek, pacek jogurtu, twarogu etc.
Tylko błagam, nie podchodź do niego z dusza na ramieniu, przerażona, że na pewno się nie uda.
Idziesz z nastawieniem: "Mam tu dla ciebie, Misieńku, takie pyszności, że będziesz aż mlaskał z zachwytu". I mów mu to. Mów, że smakołyk dostanie. I chwal pod niebiosa, jak ślicznie połknął.
Zapewniam, ze połowa lęku związanego z podawaniem pigułek itp. do dzioba tkwi w nas, nie w kocie.
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 24798
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Nie lip 14, 2013 12:51 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

ana pisze:Aniado, nie poddawaj się i ćwicz z Misiem podawanie rzeczy do pyszczka.
Różnych: chrupek, pacek jogurtu, twarogu etc.
Tylko błagam, nie podchodź do niego z dusza na ramieniu, przerażona, że na pewno się nie uda.
Idziesz z nastawieniem: "Mam tu dla ciebie, Misieńku, takie pyszności, że będziesz aż mlaskał z zachwytu". I mów mu to. Mów, że smakołyk dostanie. I chwal pod niebiosa, jak ślicznie połknął.
Zapewniam, ze połowa lęku związanego z podawaniem pigułek itp. do dzioba tkwi w nas, nie w kocie.


No właśnie idę dać mu bozity w sosiku. Może zaskoczy. Może jednak mimo wszystko posmakuje.
Żebym miała jakąkolwiek bazę do tych leków.
Bardzo Wam dziękuję. Piszcie jeszcze, bo chyba mam kryzys jakiś.
Aniada
 

Post » Nie lip 14, 2013 12:53 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

Przypomniała mi się historia, jak to Ofelia pochorowała się po obżarciu się moim pieczonym pstrągiem. Dostałam od weta jakiś proszek do rozrobienia w wodzie i podawania kotu. W domu wyjęłam malutka filiżaneczkę, wlałam wodę, wsypałam stosowną ilość proszku, stoję i myślę jak to Ofelii podać (a ona naprawdę jest kotem nieobsługiwalnym). No i po chwili szczęka mi opadła i z wielkim hukiem odbiła się od podłogi. Ofelia przytuptała sprawdzić, co robię, powąchała zawartość filiżanki i wychłeptała z apetytem wielkim 8O 8O 8O
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35202
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Nie lip 14, 2013 13:00 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

Tez bym Kotka, nigdyprzenigdy nie oddała, wcale Ci sie nie dziwię.
Skoro masz teraz wakacje i spędzasz z futrzakami więcej czasu, to może popracujesz nad Bolusiem, żeby nabrał do Misia więcej respektu. Spryskiwacz. Ustawiony na sik, a nie mgiełkę. I sik na Bolka kiedy sie czai albo goni za Mirmusiem. W ten sposób Misia nie pokropisz a Bolka zniechęcisz. Ja tak uczyłam Czteropak, że okolice furtki są nie dla kociąt. Skutecznje, bo spryskiwacz ustawiony na "sik" ma duuuży zasięg. Tylko musi być taki w którym tłokiem spręża się powietrze, żeby był stale zwarty i gotowy.
I spróbuj z tym ręcznikiem.
Nasze wątki:Czarno Widzę i Szarość nie radość, a tu nas zobaczysz #cats.on_tour

Obrazek

haaszek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2976
Od: Pt cze 23, 2006 18:43

Post » Nie lip 14, 2013 13:06 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

Wiesz MB, kiedy ja podawałam Czesiowi lek (smarkacz miał 4 miesiące), zgodnie z wszelkimi zasadami: kocyk, zawiniątko, strzyk do pyszczka - uwalił mnie w palec do samiutkiej kości. Zęby zatrzymały mu się na mojej kości, a ja poczułam zadziwiający medyczny związek między nerwami mego palca a funkcjonowaniem moich ... zwieraczy. ;)

Haaszku, Ty sobie nie wyobrażasz, ile ja "pracuję" nad Bolkiem. Kobieto, ja nawet jak do księgarni chciałam ostatnio pojechać, to dałam sobie spokój, bo "po co koty na tak długo zostawiać". Obserwuję non stop. Kuweta mi się nie tylko śni. Na najlżejszy szelest zrywam się z łóżka i zatrzymuję w łazience ze wzrokiem wlepionym w żwir.
Na podstawie grudek nauczyłam się odróżniać, który kot się załatwił. Odróżniam grudki Czesia (mają zwykle kształt, ekhem... pewnego męskiego organu), Joża (średnie, raczej nieregularne), Bolka (wielkie klopsy), Misia (normalnie: małe, okrąglutkie klopsiki).
Ja już wariuję.
Aniada
 

Post » Nie lip 14, 2013 13:15 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

Ja bym się zastanowiła, czy psychotropa na uspokojenie nie dać chwilowo Bolkowi. Miś już jest faszerowany lekami, a to nie jest obojętne dla nerek i wątroby. Weci ordynują chętnie środki na szybki efekt, nie troszcząc się o odleglejsze ich skutki. Zresztą Bolkowi nie potrzeba psychotropa, wystarczy peritol na apetyt, którego efektem ubocznym jest senność przez jakiś czas. Naje się kot i będzie gnił.
Przede wszystkim trzeba ustalić powód kropelkowania - czy to konsekwencja zabiegu i podrażnionego pęcherza, czy infekcja, czy piasek. Od tego zależy leczenie.
Meggi 2 ma kota (viewtopic.php?f=46&t=1064810), który kropelkuje stale, bo ma pogrubione i nieeleastyczne ściany pęcherza. Na to nie ma sposobu radykalnego. Co jakiś czas musi dostawać różne leki na poprawę tego stanu (dieta, no-spa, antybiotyk, glukozamina, uroxivet, glukozamina, furagin), jest dobrze, potem znowu.
A sprawdzałaś pH wody w fontannie?
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15244
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie lip 14, 2013 13:20 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

Aniado, mnie Mała Czarna podczas drugiej wizyty u weta tak uchapała w oba kciuki, że aż się roztrzęsłam. Krew nie kapała, bo wet mnie od razu wstępnie opatrzył, ale kazał iść na zastrzyk przeciwtężcowy.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35202
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Nie lip 14, 2013 13:22 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

mziel52 pisze:Ja bym się zastanowiła, czy psychotropa na uspokojenie nie dać chwilowo Bolkowi.

O! :ok:

floxanna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4088
Od: Pon paź 27, 2008 18:41
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Nie lip 14, 2013 13:25 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

Sorry, Aniada, poważnie , bo wiem jak sie czase odczytuje posty.. Ktoś daje do zrozumienia, a tu jakaś nagonka, wszyscy myślą, że się coś robi głupio.. itd.
Dlatego nie wiem jak traktować coś takiego np.
Obserwuję non stop. Kuweta mi się nie tylko śni. Na najlżejszy szelest zrywam się z łóżka i zatrzymuję w łazience ze wzrokiem wlepionym w żwir.

Bo jeśli poważnie.. To może byś, no sorry :mrgreen: , sama wzięła coś na wyluzowanienie? Wyobrażasz sobie? Co idziesz do kibla to ktoś leci za Toba na ten 'najlżejszy szelest i sik' i zagląda co zrobiłaś..I ten ktoś jest cały sparaliżowany lękiem..
Może jest coś w tym, że koty [i małe dzieci] tak doskonale przechwytują nasze negatywne [i pozytywne] wibracje.

Myślenie by oddać Bolusia.. :twisted: Przecież on nie załużył na karę!
Psychotropów też bym mu nie dała, jeśli to normalne zachowanie, żywiołowego kota. I niczego co zmienia zachowania.
Prawo i Sprawiedliwość jest najbardziej mściwym gangiem politycznym w Europie./Davies

Obrazek
"Lepiej czasem zapalić małą świeczkę, niż przeklinać mrok.."

morelowa

 
Posty: 25790
Od: Sob gru 19, 2009 10:38
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lip 14, 2013 13:27 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

Haaszku, Ty sobie nie wyobrażasz, ile ja "pracuję" nad Bolkiem. Kobieto, ja nawet jak do księgarni chciałam ostatnio pojechać, to dałam sobie spokój, bo "po co koty na tak długo zostawiać". Obserwuję non stop. Kuweta mi się nie tylko śni. Na najlżejszy szelest zrywam się z łóżka i zatrzymuję w łazience ze wzrokiem wlepionym w żwir.
Na podstawie grudek nauczyłam się odróżniać, który kot się załatwił. Odróżniam grudki Czesia (mają zwykle kształt, ekhem... pewnego męskiego organu), Joża (średnie, raczej nieregularne), Bolka (wielkie klopsy), Misia (normalnie: małe, okrąglutkie klopsiki).
Ja już wariuję.
Lepiej rozumiem, niż myslisz. Kiedy dzieci były małe nie budziło mnie jak sie kręciły albo kwękały, ale jak pies cicho gwizdnął przez nos to momentalnie się budziłam. Do tej pory z radością witamy każdą mokrą bryłę w kuwecie. Ale może ten spryskiwacz byłby pomocny? Byłabyś dostatecznie daleko, żeby się z tą wodą nie kojarzyć, no i nie płoszyłoby to jedocześnie Misia, jak stuk czy szelest?
Z kropelkowaniem, zatykaniem, ranami i strupami po zastrzykach walczyliśmy od maja do marca, prawie rok, więc ciągle czuję się jak bym stąpała po kruchym lodzie.
Ostatnio edytowano Nie lip 14, 2013 13:40 przez haaszek, łącznie edytowano 1 raz
Nasze wątki:Czarno Widzę i Szarość nie radość, a tu nas zobaczysz #cats.on_tour

Obrazek

haaszek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2976
Od: Pt cze 23, 2006 18:43

Post » Nie lip 14, 2013 13:37 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

morelowa pisze:Bo jeśli poważnie.. To może byś, no sorry :mrgreen: , sama wzięła coś na wyluzowanienie? Wyobrażasz sobie? Co idziesz do kibla to ktoś leci za Toba na ten 'najlżejszy szelest i sik' i zagląda co zrobiłaś..I ten ktoś jest cały sparaliżowany lękiem..
Może jest coś w tym, że koty [i małe dzieci] tak doskonale przechwytują nasze negatywne [i pozytywne] wibracje.


Masz rację. Całkowitą. Nie wyrabiam już. Od września mam w życiu kompletny młyn. Totalny.
Od maja kot choruje, a wcześniej chorowały dwa na raz.
Nie radzę sobie, przyznaję szczerze. Jestem bez męża, bez auta, w obcym mieście, z chorymi zwierzętami.
NIE. RADZĘ. SOBIE. Wykończyłam się.
I serio pytam - coś dobrego, ziołowego na uspokojenie znacie?? Ja się nie obrażę, jak mi ktoś napisze, że przeginam z nerwami, bo taki jest fakt - wysiadłam po tych 10 miesiącach zmian.

morelowa pisze:Myślenie by oddać Bolusia.. :twisted: Przecież on nie załużył na karę!
Psychotropów też bym mu nie dała, jeśli to normalne zachowanie, żywiołowego kota. I niczego co zmienia zachowania.


Przyszło mi do głowy oddanie. Potem sobie zwizualizowałam rzecz całą i - nie, to jest niemożliwe. Nie zrobię tego.
Aniada
 

Post » Nie lip 14, 2013 13:39 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

Ja mam kota na psychotropach od 3 lat - jak się zdecydujesz, czytaj efekty uboczne danego leku, większość może powodować problemy z oddawaniem moczu. U mojego ten problem wystąpił po półtora roku podawania, po prostu przestał sikać, jakby w ogóle nie czuł, ze trzeba ... potrafił nie sikać 3 dni. Dostawał Anafranil, niewielkie ilosci.
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27189
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń

Post » Nie lip 14, 2013 13:45 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

coś co uspokaja, nie tylko przy wirusach http://directory.e-karmy.com/p6880,veto ... -kota.html, sa tez inne z lizyną

izydorka

 
Posty: 9465
Od: Śro lut 04, 2009 21:09
Lokalizacja: Śląsk

Post » Nie lip 14, 2013 13:46 Re: Mirmiłki V - znów to samo...

Reasumując:

- jutro dzwonię do lecznicy
- być może umawiam się na USG, wciąż rozmawiam o powikłaniach pooperacyjnych
- jeśli zostaną wykluczone powikłania pooperacyjne - próbujemy działać behawioralnie, dając Misiowi (nie Bolkowi!!) lekki lek uspokajający

W tzw. międzyczasie:
- próbuję mu wciskać mokre
- sprowadzam chomika

Inne:
- Bolek nie zostaje oddany
- Bolek nie dostanie leków

Coś przeoczyłam?? Proszę o wskazówki dla mnie samej. Chcę ziołowego uspokajacza, ale mam b. niskie ciśnienie. Nie chcę bezustannie spać.
Poza tym książka, relaks... Adin, dwa, tri... Czy jak to tam szło.

EDIT: Do kuwety zaglądać muszę, bo muszę wiedzieć, czy kropelkuje, czy się całkiem zatkał. Misiowi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie - chce siku, to przybiega po mnie.
Aniada
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 33 gości