Już myślałam że w piątek ostatni raz u weta a tu jednak nie. Dziś byliśmy, za dwa dni na czyszczenie uszu

a 26 stycznia na ostatnie odrobaczenie. Ufff... oby to na serio było ostatnie. Perełka ma apetyt, nadal nie ciągnie jej do zabawy z myszkami, ale czasem "powalczy" z Tołdim (to nasz mały kocurek). Sopi za nią nie przepada, ale nie atakuje jej, no chyba że Perełka podejdzie do Sopi jak ona je. Wtedy słychać GRRRRRR
Perełka ma swoją własną książeczkę zdrowia, już nie stresuje się podróżą samochodem i z dnia na dzień wygląda lepiej.
Acha... Perełka nie jest młodą kotką, wet ją ocenił na ... trzy, cztery lata! Szok dla nas, chociaż moja mama mówiła że jej się wydaje że to nie jest młoda kotka.
A czarny kocur który w lato przyprowadził Perełkę, przychodzi nadal, wygląda wręcz olśniewająco (jednak co znaczy normalne jedzenie ehhh...) i przyprowadził dwa nowe kocury - tygryski.

Więc mamy trzy koty w domu i trzy koty przed domem.
