Mati kiedy ma dobry dzien, kiedy sie czuje dobrze zachowuje sie tak, ze czasem ciezko poznac, ze ona jest tak powaznie chora.
niedawno moja kolezanka, ktora dokarmia na jednym z ogrodkow dzialkowych bezdomniaczki pochowala koteczke podobna do Matyldy, tylko ze tamta miala wiecej bialego na lapkach. Prawdopodobnie tez miala astme, ale niestety nie zdazyla jej kolezanka zabrac na jakiekolwiek badania. Kicia pojawila sie tam nieco ponad tydzien przed smiercia, wczesniej nie byla tam widywana. Dzika byla, przychodzila tylko cos zjesc i wlasnie podczas gdy kotka jadla kolezanka zauwazyla, ze pingwinka rzezi i charczy. Kolezanke to zaniepokoilo, zadzwonila do mnie, slyszalam przez telefon jak ta biedna kotka charczy... prawie jak Mati... Na drugi dzien mialysmy ja probowac zlapac ale rano dostalam smsa od kolezanki, ze znalazla martwa kicie. Szkoda, ze nie udalo sie jej pomoc...

Ech... jak tak mysle o tamtej kici [*] to mysle tez, ze nasza Matyldzia miala naprawde duzo szczescia i jednak jest wyjatkowo silna. Bo przeciez juz gdy do Justy trafila jej choroba byla w bardzo zaawansowanym stanie, nie leczona, wogole nie zdiagnozowana... Rownie dobrze przeciez mogla nie doczekac pomocy. Pamietam ja z czasow, kiedy dopiero co trafila do Justy i byla jeszcze z Lussi na kwarantannie. To moze bylo ok.2 tygodnie od dnia, kiedy tam trafila a byla w naprawde powaznym stanie, nie wierzylam wtedy, ze uda sie jej pomoc... A jednak zaskoczyla chyba wszystkich swoja sila.
Szkoda, ze ta kotka z dzialek nie byla taka silna...
