pirulasińska pisze:A jak będzie ze szczepieniami? Mam zawsze lekkiego stracha o nieszczepione kociaki, że jakiś wirus się przyplącze...
Dziewczynki zostały wczoraj kolejne odrobaczenie i tym sposobem ten temat mamy z głowy.
Ponieważ nie jest wskazane serwowanie jednocześnie odrobaczania ze szczepieniem poczekamy kilka dni. Jesteśmy umówieni z p. dr za tydzień na kłucie małych dupeczek.
Powiem Wam, że jak tak je obserwuję to widzę już "wykluwanie" się charakterów, ujawniają się cechy, które chyba potem będą je określać jako dorosłe koteczki.
Obie to delikatne, wrażliwe stworzonka - ale różnią się.
Lulka wygląda na aniołka, ale to panieneczka, która lubi stawiać na swoim i robić po swojemu. Taki mały szkrab, ale już widać, że chyba będzie uparciuszkiem, taka Zosia samosia. Jak jej się coś nie podoba - np. zamkniecie w klatce, gdy wychodzę z domu, albo na noc, to w odróżnieniu od siostry mówi, że jej się to nie podoba
("ale ja chcę biegać miau, miau ...")., na ręce niechętnie daje się brać. Aczkolwiek jej zachowanie mieści się w granicach bardzo dobrego kociego zachowania - nie drapie broń Boże, zawsze chowa pazurki w kontakcie z człowiekiem, nie demoluje, nie zrzuca, nie lata po firankach itp. Lubi mi towarzyszyć w wolnych chwilach (tzn. kiedy nie gania za zabawkami i nie śpi

) i to jest słodkie

. Moje biurko z komputerem stoi tuż przy oknie i malutka lubi sobie przycupnąć na parapecie i patrzeć co robię. Wyciągam rękę, głaszczę ja, ona sobie pomruczy i wracamy do swoich zajęć - ja do pisania, ona do podgladania

. Miałam już w domu wiele maluszków na odchowaniu i muszę powiedzieć, że te panieneczki maja jakąś wrodzoną kindersztubę i delikatność. Jestem pod wrażeniem, naprawdę.
Franuś to z kolei wyjątkowo grzeczna, kochana słodzinka. Jak trzeba iść pospać do klatki, bo Duża wychodzi, to grzecznie wchodzi, kładzie się w koszyczku, zajmuje się zabawkami. Daje się brać na ręce, przytula, nie wyrywa tak jak siostra. Wygląda na to, że będzie to bardzo ugodowa, miła kotunia. Mogłabym zaryzykować, że dogada się z każdym towarzystwem.
No i obie dziewczynki doskonale dogadują się z dorosłymi kotami. Wspólne życie na małej bądź co bądź powierzchni jest całkowicie bezproblemowe. Uuuuuuwielbiają głaskanie

, od razu włączają motorki, mruczą na potęgę. Aż się człowiek zastanawia, jak w tak małym ciałku może powstać taki głośny dźwięk

. Franuś na pewno będzie mega-pieszczochem, a Lulka ... - pewnie też

.
Są cu-do-wne
p.s. Renatko, wiem, że Twoja decyzja w sprawie adopcji była uzależniona od płci malucha - ale powiem Ci, że w moim prawie monopłciowym kocim towarzystwie (sześciu chłopaków i jedna dziewczyna) nigdy nie było problemów z powodu dużej ilości zwierzaków jednej płci. Przy czym kolejne koty dochodziły stopniowo - najpierw były dwa, potem trzeci itd. Po niedługim czasie zawsze sobie jakoś ustalały hierarchię. Zawsze byłam i jestem zdania, że przy adopcji kolejnego zwierzaka ważny jest jego charakter, a nie płeć. Bo są kotki-aniołeczki i kotki - zołzy, są kocurki-najgrzeczniejsze w świecie przylepy i chcące dominować nad wszystkimi i wszystkim niedobre kociska.