



I na tasiemcach też się nie znam


I urlop ma krótkie dni i co zaplanuję to nie robię


Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
MB&Ofelia pisze:Izka, w Koszalinie mamy tzw. Górę Chełmską, najwyższe wzniesienie w okolicy, które z górą ma tyle wspólnego co krzaczek agrestu z drzewem. No ale niech jej będzie że góra. Jest to to zalesione i gdzieniegdzie jagodonośne. Gdyby nie to, to też bym jagody rzadko jadała. Jako niezmotoryzowanej ciężko by mi było wybrać się do jakiegoś zamiejskiego lasku.
Ab., mogę cię nauczyć robić pierogi. Dodatkowe łapki do klejenia zawsze się przydadzą![]()
Tylko trzeba by jagód nazbierać.
Kiedyś miałam gości i zrobiłam kilka rodzajów pierogów. Na pewno z owocami, ruskie, z bobem i pieczarkami, chyba z mięsem i już nie pamiętam z czym jeszcze. Chyba z serem i rodzynkami. Roboty było w pierony, ale najważniejsze, że goście byli zadowoleni
MB&Ofelia pisze:Mogę porobić pierogi. W zamian za kopytka![]()
Bardzo lubię kopytka, ale nie umiem ich robić!!!
agusialublin pisze:No widze że o jedzeniu rozmawiacie![]()
ja bardzo lubie rozmawiać o jedzeniu![]()
Dyktatura pisze:
ab. przyniosę Ci kilka pierogów.
MB&Ofelia pisze:Ze specjalną dedykacją dla Cioci Kotkins:
To miał być spokojny, przyjemny dzionek. Duża wstała, zaserwowała kotkom śniodanko i zajęła się swoimi sprawami. Koteczki również wstały, poprzeciągały się, pojadły, dokładnie wylizały futerka. Ofelia właśnie kończyła toaletę, gdy przytruchtała Carmen, zbliżając do niej nosek.
- Ej, ty, Mała Ciorna! Ty się tszymaj z daleka! - zasyczała Ofelja
- A dlaczemu? -zdziwiła się Carmen
- Bo ja jezdem arystkotracja, a ty nie! -odparła Ofelia z wyższością.
- A co to jest arystkotracja? - zapytała zaciekawiona Carmen
- To jezd to że ja jezdem Książniczką, bo się urodziłam w doniczku. Duża tak mówiła, ze jezdem Książniczka rodem z doniczku więc to prawda najprawdziejsza -Ofelia zadarła nosa do góry.
- A ja tesz jezdem Książniczką? -dopytywała się Carmen
- Nie. Ty jezdeś spode śmiotnika i nie jezdeś Książniczką, jezdeś mała, ciorna i gupia. A ja tesz jezdę persę i sama Ciocia Kotkins to powiedziała! No! -tu Ofelia zadarła nosa i ogona jeszcze wyżej. W końcu być persę to nie byle co!
Carmen siedziała przez chwilę i próbowała w swoim małym móżdżku przetrawić to co usłyszała. Z podziwem spoglądała na starszą koleżankę, która nie dość że Książniczka, to jeszcze "jezdę persę"!
Nagle w ciszy dało się słyszeć bzyczenie. Oba koty podskoczyły i pognały w stronę, z której dobiegał kuszący dźwięk. Ofelia była na oknie pierwsza. Przypuściła serię pacnięć łapcią, po której bzykacz opadł na parapet. Przygryzła go lekko dla pewności. Carmen niecierpliwie przestępowała z łapki na łapkę.
- Ja! Ja tesz! Mogę? Mogę? -popiskiwała.
- No masz! -powiedziałą Ofelia łaskawie i odsunęła się nieco -ino masz dobrze pacać, bo jak nie to ci dam po łepciu.
c.d.n.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 322 gości