Thorkatt pisze:strasznie przykro, ale mimo tak wielkich wysiłków człowiek tak malutki wobec natury.
[*]
Niestety, tak często los uczy nas pokory....jak mało możemy.
Poprzedni post pisała Aga ja nie byłam w stanie....
Najważniejsze , że nie cierpiał długo , wcześniej podany tlen na klinikach wyrównał mu oddech i spokojnie leżał pod tlenem obłożony ciepłymi kroplówkami robiącymi za termofor. Udało się podnieść temperaturę do 37,7.Jak dojechałyśmy na krzywoustego , Aga pobiegła szukać kliniki w której mieli zrobić transfuzję...odszedł przy mnie ...to była chwila, nie mógł złapać oddechu.
Mam nadzieję , że gdzieś tam za tęczowym mostem jest już szczęśliwy....