


Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
wilber pisze:Dziękuję, ciężko mi ciut...
Krowencjusz zamienia się w polującą piranię, dopada "dziabie" i prędziutko zwiewa, no chyba, że się przyczepi i wisi.
Myślałam, ze moje nauczą "gnojka" odpowiednich manier, ale gdzie tam, żaden nie chce zadać sobie trudu wychowawczego.
Małe rządzi, wygryza Maludę z jego ulubionego fotela a to wielkie cieniutko popiskuje i ustępuje pola, nawet łapą go nie pacniei znowu ja zostaję, jako ta niedobra do wychowywania...
Krowa należy do "kopaczy" szoruje w kuwecie aż sąsiada widać, pedantyczny tez nieziemsko, nie ma mowy, żeby gdzieś nabrudził, właściwie do tej pory zdarzyło mu się tylko jeden, jedyny raz zrobić kupala na dywan, ale też nie miał wyboru, nie sądziłam, ze takie małe będzie korzystać z kuwety tak od razu i nawet się nie wysilałam na podstawianie mu małej. Inteligencji, bystrości i pamięci też nie można mu odmówić, pamięta gdzie w którym domu stoją jego kuwety i miseczki a ma trzy lokale, dom, kwatera i pomieszczenie kojcowe na czas mojej pracy, do każdej trafia bezbłędnie, nie zdarzyło mu się też nigdy nabrudzić w transporterku.
Krowencjusz pomału rozsmakowuje się w bardziej stałym pokarmie niż mleko, dzisiejsza waga 648 g![]()
Krowencjusz zasupłany w zabowowych wygibasach :Ale o co ci chodzi? Ja coś zrobiłem?
Łomatko - poddaję się!
Hop , hop - niech mnie ktoś weźmie stąd!
Hi , hi , hi - ale ich nabrałem!!!!
![]()
![]()
![]()
na koniec jeszcze "mła", pozwolę sobie wkleić ( bo niewiele widać), koszmar "bhpowca", wysokość tak mniej wiecej między trzecim a czwartym piętrem.
wilber pisze:Ewa dzięki historyjka cudnaaż się prosiło, żeby coś dopisać, ale weny nie miałam do żartów.
Krowencjusz dzisiaj tak kosztował mniamuśnie różne rzeczy, że obawiam się broni biologicznej w kuwecie, zjadł swoje, dopił mlekiem, powyjadał z misek starszym, ukradł mi z talerza żółtko na miętko, dopchał ukradzioną krewetką. Wszystkim po kolei poobgryzał uszy i zasnął snem błogim...![]()
Na takimże rusztowaniu mieszkał też Krowencjusz przez pierwsze dwa tygodnie swojego życia. Spoglądał chłopak z wysoka![]()
Rusztowanie nie jest bezpieczne, z różnych względów które ode mnie nie zależą, jest, jakie jest a nie jakie powinno być. Od dwunastu lat tak łażę i wiem na co mogę sobie pozwolić, jaki mam dzień, jaką koncentrację. To ma 10 metrów,( bywałam i na 35 metrowych) stoi na granitowej posadzce, jest kotwione, nie przewróci się, ale upadek z niego równa się co najmniej kalectwu. Zabezpieczeń nie ma, bo nie ma jak ich zamontować, jest co chwilę składane, rozkładane przestawiane, przebudowywane, jest jak jest, sama wejdę, ale nikogo za kogo jestem odpowiedzialna tam nie wpuszczę.
I na dobranoc![]()
wilber pisze:Ewa dzięki historyjka cudnaaż się prosiło, żeby coś dopisać, ale weny nie miałam do żartów.
Krowencjusz dzisiaj tak kosztował mniamuśnie różne rzeczy, że obawiam się broni biologicznej w kuwecie, zjadł swoje, dopił mlekiem, powyjadał z misek starszym, ukradł mi z talerza żółtko na miętko, dopchał ukradzioną krewetką. Wszystkim po kolei poobgryzał uszy i zasnął snem błogim...![]()
Na takimże rusztowaniu mieszkał też Krowencjusz przez pierwsze dwa tygodnie swojego życia. Spoglądał chłopak z wysoka![]()
Rusztowanie nie jest bezpieczne, z różnych względów które ode mnie nie zależą, jest, jakie jest a nie jakie powinno być. Od dwunastu lat tak łażę i wiem na co mogę sobie pozwolić, jaki mam dzień, jaką koncentrację. To ma 10 metrów,( bywałam i na 35 metrowych) stoi na granitowej posadzce, jest kotwione, nie przewróci się, ale upadek z niego równa się co najmniej kalectwu. Zabezpieczeń nie ma, bo nie ma jak ich zamontować, jest co chwilę składane, rozkładane przestawiane, przebudowywane, jest jak jest, sama wejdę, ale nikogo za kogo jestem odpowiedzialna tam nie wpuszczę.
I na dobranoc![]()
Użytkownicy przeglądający ten dział: aania i 64 gości