Kocia rodzinka na balkonie. Pani ['] Pan ['] została kotka:(

W końcu najważniejsze by uratować, pierwsze kocię już dostało szansę, niech to będzie dobra wróżba dla innych.

Jestem, jestem

.
Jeszcze muszę trochę popracować nad TŻ-em, który się boi, że Pirulasińska się rozmyśli :wink:

i zostaniemy z malcem do wyadoptowania. Drobny kłopot jest też taki, że wyjeżdżamy na najbliższy weekend (piatek-niedziela) i koty zostają pod opieką zaprzyjaźnionego sąsiada. To starszy pan, bardzo lubi nasze koty, zawsze chętnie z nimi zostaje, no ale one są dorosłe, zdrowe i bezproblemowe. Gdyby maluch nie daj Bóg się się "rozłożył" w nowym miejscu to on sobie nie poradzi

. Nie ma auta, nie pojedzie do weta.
No nic, pomyślę i o tym.
Teraz tylko TŻ do obróbki :wink:

pisiokot pisze:Teraz tylko TŻ do obróbki

Aniu

trzymamy kciuki za męską uległość :wink:

Martwi mnie tylko, że te kociaki cały czas są na tym balkonie...................

To już ustalone z psiokot, :1luvu:

że we wtorek rano zawożę maluszki 2, bo ta dzidzia też pojedzie na tymczas.

Obrazek

Pojedzie prawdopodobnie to rodzeństwo
Obrazek

a zostaną te bidy

Wierzę, że i dla pozostałej dwójki zdążymy na czas, będę mocno trzymać kciuki w tej intencji :ok:

Ja te dwa białe zabieram do siebie :ok:

już jutro i je przetrzymam do wtorku.
Oczywiście serce mi pęka, że tamte muszą zostać.

Może stanie się cud i te ciemne też pojadą w bezpieczne miejsce.

mar9 pisze:Może stanie się cud i te ciemne też pojadą w bezpieczne miejsce.

mar9 pisze:Może stanie się cud i te ciemne też pojadą w bezpieczne miejsce.

Jutro tak koło południa jadę po maluszki, także jakby ktoś się zdecydował dać tym ciemnym tymczas, to z ulgą w sercu je wszystkie bym zabrała.

Anna61 pisze:
mar9 pisze:Może stanie się cud i te ciemne też pojadą w bezpieczne miejsce.

Jutro tak koło południa jadę po maluszki, także jakby ktoś się zdecydował dać tym ciemnym tymczas, to z ulgą w sercu je wszystkie bym zabrała.

Aniu, Ty wiesz, serce się wyrywa ale muszę, no muszę posłuchać rozsądku, nie stać mnie na następne tymczasy, te moje też już tak długo czekają na stały dom, przykro mi.
Maluchy są takie słodkie, moje by miały radochę ale niestety naprawdę nie mogę.