charm pisze:nas nikt nie badał, a mieliśmy dostęp do czegoś, z czego bez wątpienia można zrobić "broń masowego rażenia"... chyba tylko w szkołach "mundurowych" są takie testy...
Z mojej klasy z LO (biol-chem) 22 osoby na 30 skończyły medycynę. Ale jedno wszyscy potwierdzali: to jest szok na początku na sekcjach itd. - od tego naprawdę może się komuś w głowie poprzestawiać, wiec narażenie na zatracenie szacunku do żywych stworzeń jak się ich zwłoki nazywa "preparatem" jest większe. Poza tym... jak szłam na uczelnię (wydział elektryczny) to każdy miał dłuższą rozmowę z lekarzem medycyny pracy (z przychodni studenckiej - badań z innych miejsc nie uznawali) zanim dostał kwitek, że może studiować - niby nie psycholog, ale pytań jak od psychiatry nie brakowało. Oczywiście i psychiatrę, i psychologa można oszukać, ale jakoś ciężko mi uwierzyć, że przez 28 lat ani rodzina, ani znajomi, ani nikt w systemie edukacji nie zauważył u gościa skłonności sadystycznych - może po prostu woleli nie widzieć, bo prawda była zbyt okrutna/problematyczna?