Marunia po kolejnej kroplówce.
Odkąd przeniosłam jej królestwo do łazienki, raczej niechętnie tam bywa, a jak już musi, to szybciutko pomieszczenie opuszcza
Równocześnie tutaj zrobiła się jeszcze bardziej ożywiona, więcej się bawi, wspina na drapaki i parapet, a nawet sypia w hamaczku.
Jest bardziej energiczna, ciekawa wszystkiego wokół i weselsza.
Jadać posiłki też sobie życzy razem z resztą futer, więc trochę muszę się nagimnastykować, żeby jadała raczej swoje jedzonko.
Czasem robię jednak wyjątek i Marunia je to co inni i wtedy dopiero widać z jaką to robi ochotą i jaką przyjemność takie jedzenie jej sprawia.
Rozmawiałam nawet dzisiaj z naszą dr. i obie stwierdziłyśmy, że jeśli jedząc w stadzie będzie robiła to z przyjemnością, to tak będziemy robić
najwyżej pożyje trochę krócej, ale za to z radością. Wczoraj i dzisiaj Tysieńka dostała kolejną porcję leków i mam nadzieję, że to na prawdę będzie już ostatnia.
Felviczki są radosne, miziaste i rozbrykane, choć oczko Takta znowu trochę łzawi (Karolki zresztą też).
Duże koty większość czasu spędzają na balkonie, a pod wieczór na wyścigi polują na różne latacze (teraz jest okres takich dużych chrząszczy i co chwila któreś wpada do mieszkania z czymś takim w paszczy).
Malutka Tepsia śpi,je albo krzyczy.
Im dłużej ją obserwuję, tym bardziej mam wrażenie, ze jest opóźniona w rozwoju względem wieku (jeśli tak można o kociaku powiedzieć

).
Siusia pod siebie, nawet chodzi bardzo nieporadnie, tak się lekko zataczając.
Lewe oczko ma bardziej zapuchnięte niż prawe, no i wciąż ten katar
Ciągle drapie lub trze te biedne oczka.
Często w ciągu dnia dyszy z otwartym pysiem.
I ma bardzo dużo takich nerwowych odruchów przez sen (nie wiem jak to inaczej określić), śpi i co jakiś czas aż podskakuje z przestrachem, a nawet z miauknięciem.
Nawet Wojtuś i Michaś tak się nie zachowywali, a to były 3tygodniowe maluszki, a co dopiero ślepaczki,które były w tym wieku co Tepsia.
Taka jest biedniutka
