Puk, puk...jest tam kto?
Chciałam zapytać jekie obróżki feromonowe doradzacie. Muszę zakupić na pewno Wojtkowi i Angelowi. Zastanawiam się nad TZ ale chyba mu odpuszczę.
Angel powinien być jedynakiem. Kocha Dankę najbardziej. Leje i koty goni. Wojtek też leje i jest nieszczęśliwy bo pańcio nie zawsze go upieści należycie. Kobietą życia TZ na chwilę obecną jat Tami. I Wojtuś to czuje, a uczucia żalu przelewa w sposób dla nas mało fajny. Błędne koło się robi. Może one znaczy się obróżki, coś pomogą bo dyfuzor przy otwartych oknach odpada.
Podsłuchałam niechcący
menskom rozmowę TZ i Wojtka w łaziene. Golili się.

Pańcio głosem pełnym troski pytał kota czemu mały leje? Tłumaczył, że nie wolno bo nikt go lubić nie będzie. Tłumaczył, że przecież jak się odzywa do innych kotów i je głaszcze to nie znaczy,że Wojtunia nie kocha...I takie tam dyrdymały pletli. Wzruszyłam się.
Ale jakby nie patrzeć to koty mają sięźxle. Lila też mnie martwi. Topnik na nią się zawziął i nawet na jedzenie nie przychodzi. Może jeszcze jej albo jemu fundnąć?
Ostatnie wydarzenia bardzo na kotach się odbiły. Bardzo.
Nie było nerek dziś w sklepie i nie będzie. Zamówienie nie dojechało. Z czym ja jutro pójdę? Pochlastać się tępym nożem na tę okoliczność należałoby.
Tamunia dziś jedzie do okulisty. Mam nadzieję, że pojedzie bo coś TZ wspominał o dziwnych podchodach pracowdawcy co do popołudnia. Kuraczek zjedzony, druga porcja dziś ugotowana została. Tamuni oczki jakby lepiej się miały ale i tak brzydale są. Nie spała dziś ze mną co mnie zmartwiło. Wyobraźnia podpowiadała jakąś klęskę w postaci niedomagania lub totalnej olewki. Ale dzionek Tami przywitała radośnie żebrząc o postawienie na blacie kuchennym. Lubi sobie po nim chodzić, wglądać w kąciki, dreptać przy ścianach przeglądając się w szkle , zaglądać w odpływ zlewu, wskoczyć na okno i pchać się do garów. Ale kuraczek pichcił się a ugotowany kot w planach nie był. Miałam piżamowe spodnie, za luźne deczko więc desant wdrapaniowy nie udał się. Tamunia jak wiewióra wspina się po nogawkach i radośnie melduje na blatach.
Malca kotłownianego nie widziałam. Widziałam za to nowego kota. Burego z białym co skradał się do jedzenia. Doroślak. Mam wrażenie,że w oknie kiedyś siedział w nowo zasiedlonym bloku. Parter, balkon otwarty...