Ukrop, upał, żar.
Zniosę wszystko. Obiecuję nie narzekać, tylko błagam niech żadna więcej bieda nie staje na mej drodze.
Muszę koniecznie zmienić pracę. Gdybym siedziała w biurze to na pewno teraz w mojej łazience nie było by tego
cusia.
Dziewczynka, wiek: 1-3 lata, nie ma śladów po sterylizacji (ale w dzisiejszych czasach "bezśladowo" prawie się robi), czy w ciąży - nie wiadomo, wet nie wyczuł płodów więc zaciskam kciuki, żeby tak pozostało.
Bardzo szczuplutka, z bogatym życiem na swojej skórze. Miziata, rozmruczana, grzeczna.
Ma zapalenie górnych dróg oddechowych, wysięk z oczu i nosa, kaszel. Diagnoza: katar koci
Aplikujemy krople do oczu, antybiotyk i podnosimy odporność.
Roboczo koteczka została nazwana Hacjendą. "Zaatakowała" moje nogi na parkingu przed restauracją, która nazywa się "Hacjenda". Kulturalnie i grzecznie zapytałam panie z tejże restauracji: czy to ich koteczka? Usłyszałam, że nie. Pojawiła się jakieś 2-3 tygodnie temu. No cóż nie muszą kochać kotów, ale kurcze widać że to to chore.
Dziękuję bardzo Fundacji Agapeanimali, która wzięła pod opiekę weterynaryjną Hacjendę (koniecznie muszę jej zmienić imię).


Emilko ['] czyżby to była twoja sprawka