Kochane, jestem tak zakręcona i zmęczona na skutek wielkich emocji, że nie wiem od czego zacząć
Przede wszystkim chcę podziękować wszystkim Dobrym Duszom, które stawały na rzęsach by pomóc mi zdobyć lek dla Michasia; przewieźć lek już otwarty (początkowo istniała taka opcja), który musiałby być całą drogę zamrożony (akcja wolontariuszek z Poznania, mobilizacja Kotobusu, aby zorganizować odpowiedni sprzęt do przewozu oraz wysłać w drogę emisariusza

).
Wszystkim, którzy nam kibicowali.
Całym sercem dziękuję
Szukałam możliwości zakupu na całym świecie, tymczasem Marzenia wyczarowała Synacthen w Warszawie

(wykorzystała wszystkie swoje kontakty z lekarzami weterynarii i okazało się, że ktoś w stolicy ma w gotowości dla swoich pacjentów nieotwartą "prywatną" ampułkę. Znając zaangażowanie Marzeni w niesienie pomocy zwierzakom w potrzebie zgodził się nam lekarstwo sprzedać. I to jest kolejny przykład na forumowy cud

). Marzenia natychmiast nadała przesyłkę PKP, którą zabezpieczyła profesjonalnie w ekspresowym tempie (zamknięty lek nie może być przechowywany w temp. wyższej niż 8 stopni) oraz dzielnie nadzorowała moje oszalałe działania, by na pewno doprowadziły do odbioru leku, na co miałam 3 minuty czasu. Nie opowiem Wam co wyprawiałam na poznańskim dworcu, bo tym razem rzeczywiście osiągnęłam poziom elementu panopticum

Ale lek odebrałam
Marzeniu Kochana, DZIĘKUJĘ Ci za wszystko

i oficjalnie przyznaję Ci Order
Partyzanta
Michaś umówiony jest na test dzisiaj, boję się tylko, że przez mój wczorajszy brak przytomności ten termin może się odwlec

Otóż wieczorem dosłownie padłam spać z rudziaszkiem w objęciach i zupełnie zapomniałam schować jedzenie. Rano obudziło mnie chrupanie - Michał oddawał się konsumpcji

Nie zdążył zjeść dużo, ale to może przekłamać wyniki. W razie czego pierwsze pobranie krwi można przeprowadzić 12 godz od tego momentu, taką mam nadzieję

Straszny gamoń ze mnie...
Mam jeszcze jedną wiadomość, wczoraj wieczorem rozmawiałam z Panią która chciałaby adoptować Tuptusia i Atomcia. Zrobiła na mnie baaaardzo dobre wrażenie, rozmawiałyśmy długo i wydaje mi się, że nawet byłam dość przytomna podczas tej rozmowy

Pani mieszka w Katowicach, ale oczywiście zgadza się na wizytę przedadopcyjną i wszystkie inne warunki. Pierwszym był telefon do Ani "Adopcyjnej" z Fundacji, która przeprowadzi solidny wywiad w sposób mądry, taktowny acz zdecydowany
Państwo adoptowali dla swojej Mamy staruszka piesa-biedę z Jastrzębia. Zabrali go nawet do sanatorium w Krynicy aby zdrowe powietrze pomogło mu dojść do siebie
Swojego ukochanego kota stracili niedawno - przegrał walkę z nowotworem
Dodam jeszcze, że gdyby doszło do tej adopcji, kotki zostałyby w pewnym sensie Klakierami

Więcej teraz nie zdradzę, żeby nie zapeszyć
Mam nadzieję, że się uda i że niedługo będziemy mogły pokazać takie fotki białasków jak Sonata szczęśliwej Zosi z własnego domku

Cieszę się ogromnie, że koteńka już nawet z Budyniem zaczyna się dogadywać

Dziękuję, Danusiu!!!!!!!!!!!!!!
Bardzo prosimy o kciuki za wynik testu, chociaż sama nie wiem czy lepiej by wyszedł pozytywny czy negatywny
