Wczoraj przed pójściem spać doszczętnie wymęczyłam Neosia zabawą i tarmoszeniem (o dziwo mu się podobało) i w nocy spał w miarę grzecznie, jedynie raz mnie obudził, ale jak powiedziałam, że jeszcze nie wstaje to też spać poszedł

Troche mi szkoda tylko rudzielca bo tak smutno za psem patrzy i już się znów przestał go bać (chyba,że Baks ujada pod drzwiami na kogoś pukającego) i co chwila próbuje się do niego zbliżyć i przytulić. Widać, że kociak był w domu wielozwierzowym

Mam nadzieję, że jakoś w końcu się przyzwyczai.
A tak poza tym to jak ja go uwielbiam

Jako zatracona psiara nigdy nie spodziewałam się, że kot może mi tyle radości przynieść
