Wasia i Kropka. A życie toczy się dalej.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob cze 08, 2013 15:59 Re: Pan Prezes Wasia i Kropka - mamy wyniki biopsji!

Haha :mrgreen:
Ogonków Ci u nas dostatek :P
Staram się spokojnie... wiem, że oprócz kocich problemów, to jeszcze rodzina i praca, której mam tyle, że robię cały weekend i wieczorami...
Ale wiesz, chcę, żeby wszystko było tak, jak trzeba. Żeby czegoś nie spieprzyć i nie zaniedbać.
Wracam do pracy...
Miłego weekendu wszystkim życzę :)
ObrazekObrazek

Zosik

 
Posty: 3797
Od: Pt sty 25, 2013 17:10
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pon cze 10, 2013 15:09 Re: Pan Prezes Wasia i Kropka - mamy wyniki biopsji!

To był mily weekend :ok:

yooraskowo

 
Posty: 198
Od: Pon lis 09, 2009 23:28

Post » Pon cze 10, 2013 20:27 Re: Pan Prezes Wasia i Kropka - mamy wyniki biopsji!

Wasia i Kropka zdrowi, jak i reszta rodziny, prawda Zosik? :ok:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Śro cze 12, 2013 20:51 Re: Pan Prezes Wasia i Kropka - mamy wyniki biopsji!

yooraskowo pisze:To był mily weekend :ok:

Czyli życzyliśmy szczerze :ok:

Kochani nie ma czasu, żeby napisać. Zapierniczam w pracy jak dziki osioł, ale ostatnio niespodziewane duuuuże wydatki bardzo mnie polubiły... :roll: nie wyrabiam...

Mam pierwszy wolny wieczór, więc donoszę co u nas.
Wczoraj byliśmy na kolejnej wyprawie w Mikołowie. Wasia dostał antybiotyk - pierwsza dawka zastrzyk w dupkę (nie zauważył nawet - złoto, a nie kot), kolejne mamy dawać w kapsułkach przez 4 tygodnie.
Dodatkowo probiotyk i Encortolon, który odstawiamy stopniowo przez 3 kolejne tygodnie.
Po czterech tygodniach mamy mieć kolejny wymaz z posiewem, żeby się dowiedzieć, co z gronkowcem.
Wszystko było ładnie do dzisiaj...
Rano dałam do pysia antybiotyk, zamknęłam pysio, połknął - sukces pełną gębą. Po południu dałam, zamknęłam, połknął - ja zadowolona. Za pół godziny zaczęło się śpiewanie, więc wiadomo było, że będzie paw.
Dałam szybko parafinę w nadziei, że popchnę i uratuję sytuację, ale niestety - przyspieszyłam, bo za minutę była już zarzygana cała łazienka i pół przedpokoju (Wasia jest dżentelmenem - nie wymiotuje byle gdzie).
Po pawiu schował się za kanapę i siedział tam ponad godzinę. Potem przeniósł się do młodego na łóżko i śpi pomiędzy pluszakami.
Wet powiedział, że otwieranie kapsułki i wsypywanie zawartości do jedzenia to ostateczność, bo może nie zadziałać tak, jak chcemy.
A ja mam 3 kapsułki dziennie do podania... I co teraz?
Jak wypełznie z pokoju młodego to spróbuję przemycić w ulubionej saszetce. Jeżeli się nie uda - otwieram. Jak problem będzie się powtarzał - dzwonię do weta, bo uprzedzał, że reakcja może być różna...
No i tak oto Wasio mnie zmartwił :(
Będę miała trochę więcej czasu i mocy, to poskanuję kolejne wypisy i rachunki. Na razie brakuje i czasu, i mocy :(

Wasiowa choroba tak nas pochłonęła, że nie było czasu, ani głowy pisać o niczym innym.
Co niektórzy wiedzą, że znaleźliśmy jamnika. Tuptał sobie drogą w ulewie, więc wzięliśmy przemoczonego, zmarzniętego rudzielca do samochodu i zawieźliśmy do domu. Był głodny i zmęczony, bo pojadł i od razu poszedł spać. Zaalarmowaliśmy w tym czasie kotkinsa (wybaczył nam) i uradzaliśmy co uczynić z rudą bidą, bo nasz młody jest uczulony.
Ostatecznie zawieźliśmy rudzielca pod Zawiercie do DT, jest teraz pod opieką fundacji Jamniki Niczyje.
Piesio jest miły, ufny, przytulaśny, baardzo kochany, ale za to stary i chory. I pewnie dlatego ktoś go wyrzucił jak starą skarpetę :(
To już drugi piesek, którego zabraliśmy z tamtej okolicy. Babcia, która tam mieszka mówi, że to norma. W okresie letnim minimum raz w tygodniu zatrzymuje się samochód i wylatuje z niego kolejna popsuta zabawka... :(
Żal.. Chce się wyć :(
Losy rudzielca można śledzić tutaj: http://jamnikiniczyje.pl/index.php?opti ... 3&Itemid=3

Nasze podwórkowe koty... Moja sromotna porażka.... :oops:
Najbardziej zależało mi na złapaniu ciężarnej koteczki. Pożyczyłam klatkę łapkę, ale niestety omijały ją szerokim łukiem. Nawet mielonka tyrolska nie dała rady...
Potem próbowałam na system "po dobroci". Wzięłam saszetkę i rzucałam kawałeczki coraz bliżej mnie. Jeden kocio podszedł całkiem blisko, ale wystarczyło poruszyć małym palcem, albo wziąć głębszy oddech i wiał pod auto.
W tym czasie koteczka zniknęła, więc domyśliłam się, że poszła sobie gdzieś urodzić. Wróciła po długim czasie i jeden jedyny raz widziałam ją i dwa małe koteczki bawiące się pod samochodem. I to był ostatni raz.
Dzwoniłam do Ani K., poinstruowała mnie co, jak i kiedy robić. Niestety - od tego czasu nie widać ani jednego podwórkowego kota. Został tylko Kuśtyk - weteran.
Wszystkie koty wymiotło, nie ma ich już z dwa, może nawet trzy tygodnie.
Często rano siedziały pod moimi oknami na samochodach i zadzierały łebki do góry. Wychodząc do pracy zostawiałam jedzonko...
A tu - od długiego czasu nic... nikogo.... cisza...
Nie wiem co się stało :(

Na koniec motyw trochę bardziej optymistyczny - mianowicie wczorajszy dialog z TŻtem:
TŻ: Wiesz jakiego fajnego kota mamy w pracyyyy?
Ja: Aha?
TŻ: Taki duży kocur, przychodzi jak jemy, włazi na kolana, i się przytula, ale nie jest taki namolny jak Kropka...
Ja: Aha?
TŻ: A dzisiaj jak stałem to wspiął się po mnie i siadł mi na karku. Wyglądałem jak dama z łasiczką (radość wielka).
Ja: Mhm.
TŻ: A masz jeszcze te saszetki, co nasze nie chciały jeść?
Ja: Nie.
TŻ A... A tą tabletkę na odrobaczenie?
Ja: Nie.
Chwila ciszy...
TŻ: Ty, a może bym go przywiózł?
Ja: ???
TŻ: No wiesz, wypralibyśmy go, bo taki brudny, może by się go zabrało, żeby wiesz... odrobaczyć, coś na pchły dać...
Ja: No...
TŻ: To przywiozę :mrgreen: (radość ogromna!)

TŻ oszalał...
ObrazekObrazek

Zosik

 
Posty: 3797
Od: Pt sty 25, 2013 17:10
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Śro cze 12, 2013 21:02 Re: Pan Prezes Wasia i Kropka - mamy wyniki biopsji!

Zosik, ta saszetka ulubiona to z sosem? Jak tak to łatwo - bierzesz ociupinę sosu z lekarstwem do strzykawki (bez igły), podajesz dopyszcznie tak w głębi pyszczka i od razu podsuwasz "niefaszerowaną" resztę saszetki.

A oboje z TŻem jesteście super :1luvu: . Jak się dopierze ten pracowy kot (oraz wytnie, zaszczepi i odrobaczy - w odwrotnej kolejności) może się dom dla niego znajdzie :ok: :ok: Niekoniecznie Wasz. Bo ludzie często lubią takie masywne przylepy :D .

A Wasia to w ogóle :1luvu: A Kropeczka super że nie gania Wasi za bardzo - tylko tyle ile trzeba :D .

I tylko Ty jesteś z tym najbiedniejsza, że tak zasuwasz, ale przynajmniej pieniądze z tego będą :ok: :ok:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Śro cze 12, 2013 21:15 Re: Pan Prezes Wasia i Kropka - leczymy się

Zosik, pozwól, że przekopiuję to ludziom z fb :) takie posty bardzo przyjemnie się czyta ( poza tym pawiem oczywiście )
jo.anna
 

Post » Śro cze 12, 2013 21:27 Re: Pan Prezes Wasia i Kropka - leczymy się

Cudny TŻ:)
Duża buźka dla niego.
Mój też taki bywa, choć teraz musimy się razem jakoś powstrzymywać. Bo nie potrafimy potem oddać.

A tabletke, znaczy z tego co piszesz to kapsułkę posmaruj masłem, żeby łatwiej przeszło. To duża kapsułka? Co to jest?
Ja daję po podoaniu troche do popicia ze strzykawki. Może się uda, może jakoś przestanie wymiotować.
Da sie tę kapsułke scisnąć po osi?

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw cze 13, 2013 8:09 Re: Pan Prezes Wasia i Kropka - leczymy się

Jest niedobrze dziewczyny :( Próbowałam na wasze sposoby - na masło i jeszcze popychałam parafiną.
Połknął bez ceregieli, ale problem jest chyba gdzie indziej...
Wczoraj po wymiotach stał się bardzo osowiały. W nocy go obudziłam i dałam mu kapsułkę. Połknął i poszedł spać. Spał do rana w jednej pozycji, rano nie podniósł nawet głowy i nie przyszedł do jedzenia.
Zwymiotował śliną.
Podstawiłam mu pod nos miseczkę, dziubnął troszkę i za minutę zwymiotował.
Położyłam go na podusi na parapecie, żeby sobie leżał w słoneczku i musiałam iść do pracy :(
Warczy, jak się go dotyka :(
Dzwoniłam do Mikołowa, nie było weta prowadzącego, rozmawiałam z inną. Powiedziała, że można jeszcze spróbować wysypać zawartość kapsułki do jedzenia i obserwować reakcję, bo niektóre koty reagują tak na samo podanie kapsułki, a nie na substancję.
Jeżeli reakcja będzie taka sama, mamy przyjechać na badanie, podanie leków przeciwwymiotnych i ustawienie innego antybiotyku.

jo.anna pisze:Zosik, pozwól, że przekopiuję to ludziom z fb :) takie posty bardzo przyjemnie się czyta ( poza tym pawiem oczywiście )

Oczywiście możesz wszytko kopiować.
Tylko dzisiejsze wieści są dołujące :(
ObrazekObrazek

Zosik

 
Posty: 3797
Od: Pt sty 25, 2013 17:10
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Czw cze 13, 2013 8:58 Re: Pan Prezes Wasia i Kropka - leczymy się

Bardzo przykro, ze tak się dzieje :cry: może faktycznie rozłupać tę kapsułkę i wymieszać z jedzeniem. Biedny Waś :( Trzymajcie się, Zosik!
Obrazek

rastanja

 
Posty: 1637
Od: Czw maja 10, 2012 20:37
Lokalizacja: M-chód

Post » Czw cze 13, 2013 10:36 Re: Pan Prezes Wasia i Kropka - leczymy się

Tylko na wszelki wypadek mieszaj zawartość z ociupiną jedzenia - tak, żeby w razie konieczności można było do strzykawki i dopszcznie podać. A zaraz jak zje, to resztę mokrego dać.
:ok: :ok: :ok: za kochanego Wasię :ok: :ok: :ok:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Czw cze 13, 2013 15:36 Re: Pan Prezes Wasia i Kropka - leczymy się

W przypadku wojującego kota zawijałam go w gruby ręcznik, tak by się nie mógł ruszać, nie bój się go porządnie ścisnąć, tabletka w pasztecie lub bez głęboko do pycha, , trzymamy pycha przez jakiś czas żeby nie wypluł. Zrobione. Kot nie będzie zadowolony no ale trudno

yooraskowo

 
Posty: 198
Od: Pon lis 09, 2009 23:28

Post » Czw cze 13, 2013 17:08 Re: Pan Prezes Wasia i Kropka - leczymy się

Ale problem nie jest z podaniem, bo Waś jest raczej współpracujący. Do obsługi jest złoty, u weta anioł.
Problem jest z tym, że wymiotuje, nie je, nie pije i od rana siedzi w jednym miejscu. Wpadłam na chwilę zobaczyć co z nim i nadal siedzi tak, jak go posadziłam rano... Podstawiałam mu miseczkę z wodą, ale nawet się nie rusza.
Dodzwoniłam się do weta prowadzącego do Mikołowa. Kazał odstawić Dalacin i jeżeli Wasiowi nie przejdzie do jutra, mamy jechać natychmiast do tutejszego weta po nawodnienie i kontrolę, czy nie ma jakiegoś poważnego zagrożenia. A wet ma dzisiaj siedzieć i myśleć nad zmianą antybiotyku...
Czekam na info i poobserwuję Waśka. Będę w domu dopiero po 20. Trochę się boję...
ObrazekObrazek

Zosik

 
Posty: 3797
Od: Pt sty 25, 2013 17:10
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Czw cze 13, 2013 18:33 Re: Pan Prezes Wasia i Kropka - leczymy się

Natychmiast odstaw lek i zadzwoń do Mikołowa!!!
Kot nie toleruje leku, nie dawaj mu go.

Mogą dać inny lek z tej samej grupy.
To w końcu antybiotyk a nie lek ratujący życie.
Czasem się nie toleruje jednego a inny- tak.

Po sterydach nie wymiotował?(Encortolon)

Edit: ja też wymiotuję po antybiotyku, Klacidzie.

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw cze 13, 2013 20:16 Re: Pan Prezes Wasia i Kropka - leczymy się

Ja jestem uczulona na Augmentin i Dalacin.........po Augmentinie było u mnie pogotowie. Wszystko zaczęło się od ampiciliny lata temu a potem pooooooooooszło..
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Czw cze 13, 2013 20:30 Re: Pan Prezes Wasia i Kropka - leczymy się

kotkins pisze:Natychmiast odstaw lek i zadzwoń do Mikołowa!!!
Kot nie toleruje leku, nie dawaj mu go.

Mogą dać inny lek z tej samej grupy.
To w końcu antybiotyk a nie lek ratujący życie.
Czasem się nie toleruje jednego a inny- tak.

Po sterydach nie wymiotował?(Encortolon)

Edit: ja też wymiotuję po antybiotyku, Klacidzie.


Tak zrobiłam. Dzisiaj już nie dałam, do Mikołowa dzwoniłam, wet powiedział to samo.
Po Encortolonie było super.
Niestety nic dzisiaj nie zjadł, ani nie napił się. Miał mokre futerko koło ogona jak wróciłam, ale nie widzę, żeby gdzieś się zsiusiał (myślałam, że pod siebie).
Chyba chce mieć spokój, bo jak wszyscy wrócili do domu, to poszedł do młodego na łóżko i śpi zwinięty w kłębuszek. Podłożyłam mu ręcznik w razie jakiegoś wypadku.
Właśnie dostałam maila od weta z Mikołowa:

witam
przesyłam propozycje leków z szczególnym naciskiem na pierwszy lek, jako ze
jest to lek stricte przeciwgronkowcowy, jednak problematyczne może być dla
Pani dzielenie tabletek


kloksacylina
preparat Syntarpen 500 dawkowanie 1/6 lub 1/5 tabletki (15 - 20 mg/kg)
doustnie co 8 godzin przez 2 tygodnie
nastepnie obnizamy dawkę do 10 mg/ kilogram co 8 godzin przez kolejne dwa
tygodnie
po pierwszych dwóch tygodniach badanie parametrów nerkowych

w ostatecznosci:
cefaleksyna (lekarz na miejscu ustali jaki preparat) w dawce 20 - 30mg/kg co
12 godzin przez 4 tygodnie

z wyrazami szacunku
lek. wet. Michał Kiona

Jakoś sobie poradzę z tym dzieleniem tabletek. Lepsze dzielenie tabletek, niż męczenie kota dwa razy dziennie połykaniem ampułki...
Jutro pędzę do naszego weta po receptę.

Nie wiem, czy tak objawia się uczulenie na ten zakichany Dalacin... Ale przeczytałam ulotkę i tam te wszystkie objawy są w działaniach niepożądanych :?
ObrazekObrazek

Zosik

 
Posty: 3797
Od: Pt sty 25, 2013 17:10
Lokalizacja: Częstochowa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 108 gości