mb dzięki

Ja Trabantowi dotychczas dawałam leki w pasztetowej lub rybie wędzonej, no ale się zbiesił. Gołą tabletkę wrzucić w gardło mu wrzucę jak nie za pierwszym razem to za drugim, ale to jest gwałt na kocie

Dosłownie, muszę go mocno pacyfikować, bo on się odpycha łapami. Niby nie drapie specjalnie, ale pazury ma wystawione, więc... No i widać mu tak nie pasuje skoro zwymiotował.
Wczoraj dałam jedną porcję leków (tych starych) w maśle. Z masłem jest ten problem, że ma się jedną próbę, potem zamrożona kulka robi się klejąca i lipa. Muszę coś innego wymyślić, bo nie wepchnę mu palca w gardło jak swoim kotom.
Lek na serce dostał po jakiś 2h, już bez otoczki, jak był jeden ty łyknął i nie zwymiotował

No jakoś trzeba sobie radzić. Otoczek nie mam, ale mogę jakiś ludzki probiotyk rozpakować i spróbować. Tylko doxy musiałabym zetrzeć i wsypać bo nie wejdzie w całości. Ale wątpię.... on pluje.
No ale grunt, że nie zwymiotował, zjadł mięcho (puszkę tylko liznął, dostała ją kotka tarasowa

). No i drze pyska, że chce na wolność

Umie też skakać na klamkę

Raz tylko to zaprezentował, ale ewidentnie usiłował drzwi otworzyć

Znaczy się na bank domowy był
