Mirmiłki IV - sushi i Pushido, foty str. 99

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro cze 12, 2013 21:37 Re: Mirmiłki IV- kiepska passa trwa...

[quote="Aniada"]Sama sobie współczuję. I - jak pragnę zdrowia - nie rozumiem. Stres?? U JOŻA?!? Leżącego wiecznie z brzuchem do góry? Mruczącego bez powodu i jedzącego porcje drwala?? Nie. Nie wierzę.

Aniado - po raz drugi przepraszam za kretyński post, myślałam, że przesadzasz, a tu prawdziwy kłopot :( No - mam wyczucie, trzeba przyznać :roll:
Mnie się w sumie udaje, bo większych problemów zdrowotnych jakoś teraz nie mam - poza Lolką po dwóch zabiegach usuwania guzków (gruczolakorak), ale się pozbierała baba moja :ok: Jak ja się przeprowadziłam, wiele lat temu, moja Lolka była jedynaczką, w reakcji na zmianę przez pół roku ze mną nie spała a podrapana chodziłam jak plantator kaktusów. Dupek z kolei przy każdym zamieszaniu odmawia jedzenia, a że to anorektyk to każdy remont czy wyjazd jest organizowany "pod niego" żeby mu zminimalizować stres - i na razie też dajemy radę.
Trzymaj się dzielnie - już nigdy żadnych głupkowatych wpisów - ciocia Ja-smina obiecuje :oops:

Ja-smina

 
Posty: 373
Od: Nie maja 19, 2013 3:39

Post » Śro cze 12, 2013 21:55 Re: Mirmiłki IV- kiepska passa trwa...

Potrzebuję "głupkowatych" wpisów!!! Bardzo, kurde.

Humor mam nieco "lepsiejszy". Bilans dnia:
- Misio je bardzo dużo urinary. BARDZO dużo pije i sika.
- Joż wykonał w mojej obecności jeden konkretny sik. I zjadł kawał surowej wołowiny.
- Bolek zajął się czterema nowymi myszkami, dał spokój Misiowi i również zjadł kawał surowej wołowiny.
- Czesio nie je surowego. Gotowanego też nie. On czeka na puszki, a ja chcę im podawanie puszek zminimalizować. Podobnie jak suchego.

Joż i Bolek wciągają pięknie kurzy biust i ligawę. Czesio wylizuje po nich talerzyki.
Miś je swoje chrupki i przyjaźni się z fontanną.
Aniada
 

Post » Śro cze 12, 2013 21:59 Re: Mirmiłki IV- kiepska passa trwa...

A Czesio nie zjadłby surowego jakbyś zmiksowała lub zmieliła? Skoro mu smakuje, tylko "kłuje go w zęby" to może to pomoże 8) .
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Śro cze 12, 2013 22:06 Re: Mirmiłki IV- kiepska passa trwa...

Aniado nie wariuj że tak powiem.

Cześ kocha puszeczki i nie stresuj go zmuszaniem do innych jedzeń.
Się wyluzuj, Miś sika, Jożo sika. Cześ zresztą też. I Bolesław...

Będzie dobrze.

W przypływie czarnego humoru przyszło mi do głowy ,że fontanna też...hmm..sika?

Twój nastrój jest tu też istotny, koty to czułe barometry naszych uczuć...



A fontanna jest u nas bardzo popularna. Pełni rolę całodobowego kąpieliska.

Jak to się stało ,że ja wzięłam tę Amelkę...?

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro cze 12, 2013 22:12 Re: Mirmiłki IV- kiepska passa trwa...

Ooo tak, Bolo sika jak sikawka strażacka.

O swoich uczuciach też myślałam. Choć generalnie dobrze mi na świecie, od lutego bezustannie chodzę poddenerwowana. Może rzeczywiście one to czują. Nasze rozmowy z TZ-em też są pełne napięcia: raty, remonty, zdawanie mieszkania, rozwiązywanie umów, problemy (bezustanne!!) z urzędami i instytucjami. Może rzeczywiście za dużo tego wszystkiego...

O Waszej kotkinsowej fontannie czytałam. Zaglądam stale. Tylko piszę mało, bo jakoś tak średni nastrój mam.
Aniada
 

Post » Śro cze 12, 2013 22:21 Re: Mirmiłki IV- kiepska passa trwa...

Aniada pisze: bo jakoś tak średni nastrój mam.


A byłaś w K-cach na ul. Warszawskiej w Kryształowej :?: To była stara,ze 100-letnią tradycją kawiarnia, ostatnio już mocno podupadła. Przejęła ją Gesslerowa, przebudowała i .......... Ja tam ze znajomymi świętowałam swoją ...ątą wiosenkę - jakie tam są desery :1luvu: :1luvu:
Świetny jest tort Pawlowa, a ja miałam coś bezowego z czymś pyyyysznym :love: :love: :love:
Posłuchaj zawodowca - jeśli TO Ci nie poprawi humoru, to mamy problem !!

Ja-smina

 
Posty: 373
Od: Nie maja 19, 2013 3:39

Post » Śro cze 12, 2013 22:56 Re: Mirmiłki IV- kiepska passa trwa...

Aniada pisze:Potrzebuję "głupkowatych" wpisów!!!


Mówisz - masz !
Kurczacze biusty i delikatesową ligawę zamienić na indycze , ścięgniste nogi oraz pięknie twardy i tłusty szponder. I wtedy sie cieszyc :mrgreen: Ligawę ew. Czesiowi na tatarek przerobic na początku

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16634
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw cze 13, 2013 5:36 Re: Mirmiłki IV- kiepska passa trwa...

na podniesienie poziomu cukru masz fajną cukiernię na Świdnickiej ;-)
i pyszny chlebek mają ;-)

a najlepsze ciasta domowe i super jedzenie jest tu : http://www.dobrakarma.com :D
edit : zawsze mają dania świeżutkie, domowe (często nie ma ich na stronie www no i własne ciasta )

swobodnie można wpaść samemu -podjeść, popić, poczytać w spokoju i od razu humorek lepszy
Wojtusiu... zabrałeś moje serce. odwiedź mnie proszę, kiedyś..we śnie..w innym futerku.
ObrazekObrazek

mamaGiny

Avatar użytkownika
 
Posty: 7113
Od: Pon maja 10, 2010 10:30
Lokalizacja: Śląsk

Post » Czw cze 13, 2013 6:43 Re: Mirmiłki IV- kiepska passa trwa...

Aniada pisze:Potrzebuję "głupkowatych" wpisów!!! Bardzo, kurde.

- Czesio nie je surowego. Gotowanego też nie. On czeka na puszki, a ja chcę im podawanie puszek zminimalizować. Podobnie jak suchego.

.

chcesz głupkowaty wpis?
prosz.....
nie rozumiem tej chęci....zwłaszcza,że do tej pory dostawał.To czeka....i prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne niz Czesio odpuści.
Przechodż na inne stopniowo-może tak się uda.Po troszeczke,prawie niezauważalnie

U mnie Balbina tylko wołowina w porywach indyk-surowe.Ewentualnie przegryzka suchym Orijenem.
Surowa ryba zawsze i w każdej ilości pod warunkiem,ze dorsz-świeżusienki.Moje tłumaczenie,ze morza tu nie ma Balbina olewa.
Łososia nie tyka,okoń morski nenene,śledż awżyciu-siedzi i tak przerazliwie się drze,że można skonać-jakas córka rybaka czycos?
Mufka-Marylin Monroe psiakitka :twisted: -tylko i wyłacznie suche,suchusienkie,mieszanka.Czasem puszeczka ale naprawdę czasem i z łachy.Waga 5,600-seksowna ,niebieskooka lasunia.
Szynszyl- niejadek.Troszeczke wszystkiego. Wołowinka surowa proszsz....,indyczek-proszsz........rybka-sama to se jedz,paszteciki Gourmeta,Animondka-wylizujemy sosik,no i Urinari h/d plis Orijen byle bez ryb.
Badanko krwi -co 3 miesiące, przegląd zębów co pół roku.
aaa zapomniałam o Fredzi westce.
Ta jest model-sucha karma przywieziona w wielkim worku z Korei Płd-kurde nie wiem co w niej jest ,ale inna odpada.
Ponoc same składniki dla zdrowotnosci algi,skorupki z czegostam...Małż wlókł ten wór przez cały świat.Teraz ma kłopot.
Przegryzki-algi morskie solone.Do tego kanapeczka z polędwica rano na sniadanie.Ukochana swego pana-ostatnio cała walizka zawalona gryzaczkami dla psa-ponoc Koreańce patrzyli na Małża jak na....no tego....tam.stukniętego.
Oni by pewnie Fredkę wszamali chociaz zarzekają sie,że absolutnie nie. No nie wiem....Psy tam hoduja i sklepy dla zwierzat to gigantyczny wypas.Jak się Fredce żarło skończy trzeba będzie sprowadzać chyba, albo żółtki ,których Małz uczy grać -profesorowi przywiozą żarcie dla psa.
Bo pies prosze państwa to najwazniejszy element wszechświata-zaraz po włascicielu i jego samochodach.
Tak więc Aniada nie narzekaj- masz dobrze :kotek:
Gdyz jak zapewne zauwazycie- dla mnie tam nie przewidziano ani miejsca ani zadnej michy-funkcjonuje na zasadzie- jak chce zyć,niech cos sobie znajdzie do żarcia.I niech nie przeszkadza w idylli. :evil:
Myszkując po walizce Małża wyciagałam poszczególne elementy i słyszałam"zostaw to dla psa".Na pytanie co dla mnie???padła odpowiedż "Czy Ty wiesz jak tam drogo jest???" ....
No..... :evil:

Ser-niczek

 
Posty: 881
Od: Sob kwi 27, 2013 14:35
Lokalizacja: Chotomów

Post » Czw cze 13, 2013 8:50 Re: Mirmiłki IV- kiepska passa trwa...

izka53 pisze:
Aniada pisze:Potrzebuję "głupkowatych" wpisów!!!


Mówisz - masz !
Kurczacze biusty i delikatesową ligawę zamienić na indycze , ścięgniste nogi oraz pięknie twardy i tłusty szponder. I wtedy sie cieszyc :mrgreen: Ligawę ew. Czesiowi na tatarek przerobic na początku


Ooooo, to jest bardzo mądry post, merytoryczny i konkretny. Takie też lubię. Za plaster ligawy zapłaciłam wczoraj 8 zet. I najadł się tylko Joż. Nie stać mnie na takie luksusy.
Dziękuję, Izka53. Masz bardzo dobry. :mrgreen:

Sernik, popłakałam się ze śmiechu. Fakt, mam szczęście i już nie narzekam. :ryk:

Rety, forum z rana jak śmietana. :mrgreen:

mamaGiny pisze:na podniesienie poziomu cukru masz fajną cukiernię na Świdnickiej ;-)
i pyszny chlebek mają ;-)


Przypomniałaś mi, że się muszę wreszcie wybrać do "Dłucika". Cukierni - lodziarni obok Dworca PKP na Piotrowicach, przy głównej ulicy.
Lubię Katowice za możliwości, jakie dają. Fakt, że przy moich zarobkach i kredytach z nich nie korzystam, ale to, że są, że mogę się wyluzować, gdy tylko będę naprawdę potrzebowała - jest bezcenne. Dotąd tego nie miałam. W ogóle, czuję się w tym mieście bardzo radośnie. Dostałam też karnet na dwukrotny, całodzienny wstęp do centrum sportowego na Bażantowie. Umówiłam się ze swoją znajomą, że wejdziemy obie i wykorzystamy dzień na maksa. Ja będę korzystać z bufetów, a ona będzie ćwiczyć. :ok:

A znacie może - KATOWICZANIE- antykwariat z belletrystyką??
Aniada
 

Post » Czw cze 13, 2013 9:42 Re: Mirmiłki IV

Aniada pisze:Z Misiem w porządku. Joż też czuje się dobrze, ale kropelkuje. Byliśmy u weta w lecznicy osiedlowej, ale średnio mi się podobało, niestety. To czwarty wet, jakiego zaliczyliśmy i trochę się załamałam, krótko pisząc.
Dziś jednak zadzwoniła do mnie ta rewelacyjna lekarka z Podlesia. Mam się nie martwić, tylko kontynuować leczenie u tego samego weta, a z nią być w kontakcie telefonicznym. Gdy tylko będę miała dostęp do jakiegoś samochodu, mam do niej przyjechać.
Po wczorajszych wydarzeniach kupiłam jednak transporter-torbę. Taką dużą i sztywną, z pasem. W plastikowym transporterze Joż wczoraj tak skakał, że nie byłam w stanie go nieść. Niosłam zatem oburącz, podpierając biodrem i mam siniak na siniaku. Z tą torbą postaram się podjechać do lecznicy autobusem. Do tej właściwej lecznicy.
O podwożenie mnie nie chcę nikogo prosić, bo wiadomo, jak to jest u weta. Kolejka może być kilometrowa, na wiele minut. Nie mogę nikogo tak uwiązać. Trzeba skorzystać z komunikacji miejskiej i tyle.

Cóż jeszcze?
Bolek oblał mi dłoń wrzątkiem.
Ugotowałam zupę. Jeszcze bulgoczącą, wlałam sobie na talerz i w tej samej sekundzie Boluś barankował.
Jego nie oblałam. Siebie - i owszem. I to jest szczęście w nieszczęściu. Ten kot ma nieopisany wręcz fart. Nawet kropla na niego nie spadła. Wyczuł jednak, że stało się coś bardzo, bardzo złego, bo wyciszył się natychmiast, choć z bólu nie byłam w stanie nawet krzyknąć. Po prostu odebrało mi głos. Zresztą, nie miałam mu przecież za złe. Chciał pieszczot. Trudno o pretensje.

Dziś jest lepiej. Cały wieczór trzymałam rękę w lodowatej wodzie i nie ma śladu, choć jeszcze w nocy rwało i paliło jak wściekłe.

Telefon od pani wetki poprawił mi humor. Jedno jest tylko zastanawiające, a nie zdążyłam podczas przerwy z nią o tym porozmawiać - CO JEST PRZYCZYNĄ tego podwójnego zapalenia?? Złapały jakąś bakterię?? Poprzeziębiały się?? Strasznie boję się o Czesia (przeogromnego), mniej o Bolka, z którym sobie poradzę. Nie wierzę w stres u Joża. Od przeprowadzki minęło 5 tygodni i Joż był absolutnie wyluzowany przez cały ten czas.
Jedno jest pewne - mam dość stresów. A to wczorajsze poparzenie... Heh, lepiej nie mówić.




Witam :D tak po cichutku poczytuje sobie Wasze przygody i coś mi się przypomniało .. podczas sprzątania wiosennego wylałam na siebie dopiero co zrobioną kawe, z braku czegokolwiek w domu na opażenia , po zasięgnięciu info internetowych zastosowałam na opażenie ...paste do zębów. Posmarowalam sobie delikatnie taką dość grubą warstwe , jak warstwa wyschła to następną. Super zadziałało :1luvu: Zaczynało dopiero boleć gdy pasta wysychała , po opażeniu znaku nie było.Jedyny minus to znaczny ubytak w paście i trochę więcej szorowania nogi po kuracji niż zawsze :mrgreen: Ale naprawde polecam :ok: :ok: :ok:

Całusy dla kociarstwa :love:
Szyszka ............................................. Moris .............................................. Glutek i Muszka
Obrazek Obrazek Obrazek [url=https://naforum.zapodaj.net/e1a033c7ccbe.jpg.html][url=https://naforum.zapodaj.net/35b4fd9e2ec9.jpg.html]

iwaka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2712
Od: Pt sie 12, 2011 18:33
Lokalizacja: Warmińsko - Mazurskie

Post » Czw cze 13, 2013 9:49 Re: Mirmiłki IV- kiepska passa trwa...

Ja się dziś rano lekko sparzyłam żelazkiem :? . Mam za swoje, trzeba było wyprasować porteczki wieczorem, zamiast się lenić i mieć nadzieję, że same się do rana rozprostują :oops: (bo ja bardzo "kocham" prasować :roll: ). Szybko rozmasowałam, oblałam zimną wodą, posmarowałam fenistilem i jest ok, nawet nie czuję, tylko mam niewielką czerwoną plamkę.
Ofelia oczywiście próbowała powąchać żelazko. Na szczęście to mądra kota, jak pisnęłam ostrzegawczo to trzymała się z daleka. Mała Czarna pewnie w takiej sytuacji nic by sobie nie robiła z ostrzeżeń i podsmażyła ciekawskiego nosa. No ale to jeszcze młode i głupiutkie.

Duuużo miziawek przesyłam porannie dla Mirmiłków wraz z życzeniami zdrówka.
A będzie można co jakiś czas liczyć na fotkę Poleńki? To nadal moja ulubiona Mirmiłczanka :1luvu:
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35205
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Czw cze 13, 2013 10:04 Re: Mirmiłki IV- kiepska passa trwa...

Toć Pola wyemigrowała z Mirmiłowa :lol:

Aniado miła - za chwilę wakacje i trochę oddechu, kociaste się Tobą nacieszą i kłopoty pójdą precz. A Czesia brać na przetrzymanie nawet nie próbuj, po co ci ten stres? :wink: Z doświadczenia mówię (nie z Czesiem, lecz z próbą "przetrzymania" kota) - to się nie ma prawa udać. Milion głasków dla głodzonego biedulka :crying:
***** ***
LUBMY SIĘ

Hańka

 
Posty: 42034
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Czw cze 13, 2013 10:13 Re: Mirmiłki IV- kiepska passa trwa...

Hańka pisze:Toć Pola wyemigrowała z Mirmiłowa :lol:

Może i wyemigrowała, ale do rodziny. Dla mnie kotusia dalej jest Mirmiłczanką, a więc foty muuuuuszą być! :twisted:
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35205
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Czw cze 13, 2013 10:19 Re: Mirmiłki IV- kiepska passa trwa...

Hańka pisze:Toć Pola wyemigrowała z Mirmiłowa :lol:


I żyje jak pączek w maśle. Karmę jej moździerzem drobią, udostępniają piernaty, a ona ponoć SZALEJE. Bawi się, skacze, łowi zabawkowe myszki. Niebawem dostanie prezent w postaci transporterka ode mnie. Zdjęć mam dużo: Pola w łóżku, Pola na kolanach, Pola podczas kąpieli słonecznych, ale ich nie wstawię, bo nie mam odpowiedniego kabelka. Foty są na telefonie.

Hańka pisze:Z doświadczenia mówię (nie z Czesiem, lecz z próbą "przetrzymania" kota) - to się nie ma prawa udać. Milion głasków dla głodzonego biedulka :crying:


Hańka, jak pragnę zakwitnąć - nie desperuj! Przeca nikt go nie głodzi. Miseczkę z suchym ma prawie cały czas, a jak Jożo i Bolek najedzą się prawdziwego mięcha, to Czesio dostaje puszkę.
Zresztą, jak mawia Beatka - ma on z czego schuść. :twisted:

Iwaka, szkoda, że nie wiedziałam o tej paście. No nic. Już jest dobrze.
Aniada
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Gosiagosia i 28 gości