Będę walczyć jeszcze o kotka. Do ostatniej chwili walczyłam o wyjazd do weta, a nie do schroniska. Ale maluszkowi definitywnie coś było. Na sam koniec zrobił kupkę pełną robali

No i maluszek wydaje mi się, że jest ranny, bo ma czymś posklejane futerko, a nie dał się czyścić, ani dotknąć w tych miejscach...
Planuję za parę dni zadzwonić do schroniska. Może go podleczą i da radę jakoś. Mam zdjęcia i szukam po znajomych, czy ktoś by go nie wziął i tak, choćby ze schroniska. Sprawdziliśmy płeć, by nie było problemów - chłopczyk/
Ja wiem co chłopakiem powoduje. Stracił pracę w maju, potem pracował w UPS, ale go oszukali. Codziennie miał podpisać umowę 'jutro', aż doszło do wypadku w pracy i wylądował na pogotowiu to facet kazał mu "&^%$#@alać". PIPa nie może NIC zrobić, bo nie miał podpisanej żadnej umowy. W sumie do nie wiadomo kiedy zostało nam 400zł, a jeszcze kupowaliśmy teraz kontenterek, ze względu na znajdkę. Chodzi mu o to, że zaraz nie będzie pieniążków. Czekamy na zwrot podatku i pieniążki z odszkodowania. Zarejestrował się też w PUPie i dostał jakieś tam skierowanie do pracy, ew zasiłek za miesiąc. Zgodzi się, ale musimy mieć za co nakarmić chociaż Kirę ( ona nic nie je poza Coshidą i Felixem. Je z suchych tylko markowe papu... i to codziennie musi mieć inne, bo inaczej nic nie zje ).
Żeby nie było - ja nie pracuję ze względu na problemy z nogą, a państwo nie chce mi ich uznać... Wg nich jeśli co drugi dzień mam problem z chodzeniem i nie mogę wstać, to co drugi dzień mogę pracować. Co dziwne, sami mi pracodawcy nie mogą znaleźć... )
Gdyby miał chociaż pracę, albo pewność, że będzie praca to jakoś byśmy dali radę. Ale tak, to jest głową rodziny i on podejmuje decyzje.