Drakuś miał przedwczoraj 343. Ale wszystkie inne parametry były w normie. Dziś zawieźliśmy mocz do ostatecznego potwierdzenia, że to cukrzyca. Po tym mieliśmy ustalić leczenie. Cieszyliśmy się, że tak wcześnie udało nam ją się wychwycić i wątroba i nerki są w porządku. Jednak dziś wpadł w tragiczną kwasicę - bez żadnego ostrzeżenia, po prostu nagle zaczął odchodzić

Teraz jesteśmy w domu, ale nadal nie jest w stanie chodzić. Jutro rano jedziemy z powrotem do lecznicy. Musiałam się w przyspieszonym tempie obchodzić z przyrządami. Miałam mierzyć co godzinę, ale okazało się, że w zestawie, który dostaliśmy jest tylko kilka pasków. Jeden niebacznie zużyłam na testowanie na sobie jak to robić

Zmierzyłam przed chwilą - 204. W lecznicy dostał insulinę, dlatego spada.
Tak Morelciu ... weci ... Wczoraj myślałam o tym, co pisałam wcześniej - że każdy może się pomylić. Muszę to uściślić. Miałam ma myśli sytuacje, kiedy wet się stara i próbuje zwierzakowi pomóc. Nie takie, że ktoś stawia diagnozę, po rasie psa i jego wyglądzie, chyba głównie po to, żeby korzystać zabiegów w jego lecznicy. Nie pobiera krwi do badań, bo boi się psa i tego że się ubrudzi ... Gdyby pobrała tą krew nie doszłoby do tak tragicznego załamania

W sumie my też mogliśmy zrobić coś inaczej ... i też tego uniknąć. Mam jednak nadzieję, że Drakuś się naprawi....