Pojawiała się na podwórku i znikała. Bardzo ostrożna i dzika, co pół roku przyprowadzała nam kolejne dzieci do piwnicy. Zgodnie z jej wolą zajmowałysmy się maluchami i szukałysmy im dobrych domów. Udawało sie.
W sylwestrową noc, po wielu probach powiodło się złapanie Maszy; została wysterylizowana i zaszczepiona. Wydawało się, że osiagnełysmy równowagę. Ona w ciepłej piwnicy, my z parujacą miską trzy razy dziennie na podwórku, kota zadbana i stosunkowo zadowolona. Bogini chciała inaczej.
Masza pewnego dnia nie wyszła z piwnicy, szukałyśmy, wołałyśmy, zaglądałyśmy w dziury i na Paluch. Jak kamień w wodę.
Minęły dwa tygodnie, już opłakałyśmy stratę, kiedy z sąsiedniej zamkniętej piwnicy dobył się donośny miauk .
Po otwarciu drzwi wybiegła Masza - brudna, wychudzona i skarżaca się na cały świat.
Co było robić ?
Maszę w ramiona i do domu. Kotka kilka dni spedziła nad miskami z jedzeniem. Nic jej nie interesowało, tylko miska, woda i spokojny sen.
Od miesiąca jest u nas w domu, trójka Rezydentow nie jest tym faktem zachwycona.
Maszka po tygodniu poczuła sie jak prawdziwy lew salonowy i nikt by nie uwierzył, że kilka lat spedziła na podwórku.
Kuwetkowa, drobna (waży 3 kg), zupełnie niewybredna przy jedzeniu - szuka swojego domu. Jest dominująca i nie potrzebuje towarzystwa innych kotów, nie boi sie psa sąsiadki. Umie i lubi bawić się sama, a niedawno odkryła, że wędka w ludzkiej ręce to fajna rzecz:-). Lubi ludzia na własnych warunkach, jak już przyjdzie sie poprzytulać, to obślinia kanapę, spodnie i ręce:-). Kotka jest niskopienna, czyli nie wchodzi na nic wyższego niz kanapa

Masza szuka cierpliwego i kochajacego Domu.
My oczekujemy wypełnienia ankiety przedadopcyjnej i podpisania umowy adopcyjnej.



i bonus

