asia2 pisze:Oczus przejrzał na oko, że jak się z Tobą kumpluje , to go nic nie boli

Taaakkk.... i chyba jeszcze dodatkowo stwierdził, ze jestem kumplem do gadania. Łazi za mną, obok

mnie, podchodzi do mnie, ogon w górze i gada i chce żebym poszła za nim, usiadła na trawce i gadała. No pomysł na letni piknik całkiem niezły
Wczoraj w nocy wyszłam szukac Fagusia. Nie było go od czwartku, od dnia, w ktorym zaczęto w bloku remontować schody i boczne wejście (zamknięte, pod schodkami jest budka z kocim jedzeniem) na którym koty lubią sie wylegiwać w słońcu, stało się głównym. Zastanawiałam się jak to będzie, ale nie bardzo martwiłam, gdyż nie jeden remont już stadko przeszło. Nie wiem czy to miało znaczenie, ale od czwartku Fagusia nie było. Szukałam, aż w końcu zobaczyłam go siedzącego na środku ulicy, sporo dalej od bloku. Rozglądał się. Czekał aż podejdę i dopiero ruszył. Zawodził smutno, dałam jeść - nie zjadł, mlasnął ociupinę językiem. Gdy ruszyłam w stronę bloku ruszył za mną i miauczał, gdy się zatrzymywałam siadał w pewnej odległości i odsuwał się, gdy się zbliżałam, ale zawodził. Obejrzałam go dokładnie - wszystko z zewnątrz ok. Ruszyłam do domu. Przed wejściem słyszę, Faguś przybiegł, zawodził no i w końcu dał się przekonać, przełamał się i zaczęły się tulanki, głaskanie, ocieranie, wtulanie łebka w dłoń itp. Kot się rozmruczał, trykał mnie, dał się przytulić.... Uf, mam nadzieję, ze już chłopina uwierzył, ze ja też głaszczę i że będzie się regularnie meldował na jedzenie. Bo - jak kiedyś już pisałam - on ma posiłek z dwóch dań: jedzenia i głaskania
Tygrysi nie było drugi dzień, mam nadzieje, ze też sobie po prostu gdzieś łazi.
BurKot zamieszkał na stałe. Wczoraj w dzień, gdy zeszłam do piwnicy w poszukiwaniu Fago i Tygryni zobaczyłam, ze BurKot okupuje tę samą rurę co Oczuś. Ale chyba się dogadują, bo Oczuś nie wygląda na zestresowanego nowym lokatorem.
Ach, wczoraj dostąpiłam zaszczytu obejrzenia BurKota w całości z odległości 20m przez jakieś 20 sekund!