Stan zapalny na dziąsłach objawia się w tej chwili jako cienka, przekrwiona kreska na linii dziąsła-zęby. Na ile Olek dał mi zajrzeć w swoją paszczę nie widziałam żadnych nadżerek, przerostów czy kalafiorowatych rozrostów. Dlatego wciąż mam nadzieję, że to "tylko" zapalenie dziąseł. Do tego ma już początki odkładającego się kamienia. Olek jest młodym kotem, do tej pory nie chorował, nie łapał nawet katarów. Dlatego wciąż mam nadzieję, że to nie nerki, nie białaczka czy FIV.
Póki z kotem nie dzieje się bardzo, bardzo źle nie będzie miał w schronisku zrobionych żadnych badań za "państwowe". Jako zwierzę ze schroniska nie może być zabrany do innego, zewnętrznego weterynarza. Nawet na badania. Zostaje opcja zapłaty za badania wetowi schroniskowemu. I tutaj są dwa największe problemy - raz, totalny brak kasy, na kocim koncie mam nawet nieduży debet (czyli w praktyce jest to debet na moim koncie) dwa, nie ufam temu wetowi i już jakiś czas temu zapowiedziałam, że nie będę tej lecznicy nic płacić. Powodów jest z resztą kilka. To jest taki dylemat jak wykupywanie zwierząt z pseudo hodowli. Tak, zwierzęta tam cierpią i trzeba je ratować. Nie - bo póki będziemy je wykupywać i wyciągać z takich miejsc pseudo hodowcy wciąż będą prowadzić swój proceder. Tak mniej-więcej.
Sytuacja ogólnie jest patowa

Dlatego staram się jak mogę znaleźć Olkowi choćby tymczas. Olek jest ogłaszany od ponad roku. Od kilku miesięcy ma wydarzenie na FB. I wciąż nic. Zgłosił się jeden dom, na drugim końcu Polski. Jednak mam ogromny dylemat z tym domem. A odległość, gdyby coś było nie tak, gdyby trzeba Olka zabrać nie gra na naszą korzyść.
Udało mi się zrobić takie zdjęcie Olkowych zębów:

Możecie się śmiać, ale Olek jest w tej chwili wspomagany przez bioenergoterapeutkę

Asia kiedyś pomogła Pandkowi z podobnym problemem, może teraz choć trochę pomoże Olkowi.
Najlepiej byłoby wyciągnąć Olka do DT. Zrobić badania, spróbować wyleczyć dziąsła i zdrowego zawieźć do domu. Ale to chyba mało realne...