Don (czarny) i Biszkopt (jasny) mają odpowiednio ok. 6 i 10 m-cy. Praktycznie od początku wychowywali się razem. Biszkopt urodził się wśród wolno żyjących kotów i o każdy kawałeczek karmy musiał zawalczyć. Malutkiego Dona (miał ok. 2 m-ce) ktoś podrzucił na to samo podwórko. Przez kilka dni żył na dachu garażu przeraźliwie miaucząc. Później przyszła kolej na przyjaźń obu kocurków. Starszy Biszkopcik zaopiekował się mniejszym, czarnym towarzyszem - razem było im raźniej. Trzymali się zawsze siebie, razem jedli, bawili się. Przyszła bardzo mroźna zima i obaj też praktycznie jednocześnie zachorowali. Diagnoza: zapalenie płuc u Biszkopta i zapalenie oskrzeli Doniego. Gdybyśmy wtedy nie zabrali ich z działki, z pewnością by nie przeżyli. W domu szybko wrócili do zdrowia, a ogromny apetyt do dziś im dopisuje. Długo jednak musieliśmy czekać, aż kocurki nam zaufają, pozwolą się pogłaskać i przytulić. To kocie zaufanie w końcu przyszło, choć Biszkopt nigdy nie został "nakolankowcem"
Jesteśmy jednak jedynymi ludźmi, których znają. Oba kocurki zostały już raz wyadoptowane, jednak po kilku dniach zostały nam oddane. Mówiliśmy, że potrzebują czasu, dużo czasu, cierpliwości, miłości... Nowi właściciele nie chcieli jednak czekać, aż kociaki wyjdą spod szafy (bo tam w ukryciu spędziły kilka dni, jedząc posiłki i załatwiając swoje potrzeby do kuwetki w nocy). Dodam, że oba bez problemu zawsze ładnie korzystały i korzystają z kuwety (również z krytej).

Oba kocurki są ze sobą bardzo zżyte, dlatego najchętniej oddamy je razem. Być może po kastracji staną się mniej bojaźliwe i zaczną lgnąć do człowieka, gdyż zazwyczaj wykastrowany kot staje się bardziej towarzyski

Ogólnie nie stwarzają problemów: ładnie jedzą i nie są wybredne, reagują na swoje imiona, bawią się ze sobą - jak to młode kotki

Don uwielbia głaskanie po główce i przebywanie na moich kolanach (mruczy wtedy z zadowolenia), a Biszkopt łasi się mężowi do nóg prosząc o smakołyk
Potrzebują odpowiedzialnego domu, człowieka, który da im czas i swoje serce. Kogoś, kto ma doświadczenie w opiece nad kotem. Dom z psem i małymi dziećmi - z uwagi na ich płochliwe charaktery - raczej wykluczony. Jeden z nich już był w domu z psem i hałaśliwymi dziećmi - i wrócił przerażony.
Są odrobaczone, posiadają książeczki zdrowia. Mamy jednak dodatkowy problem, mianowicie kocurki są napastliwe wobec naszych dwóch kotek. Nie robią tego złośliwie, po prostu - starają się zdobyć dominującą pozycję - jak to kocurki. Na dodatek dziewuchy też się nawzajem nie lubią, więc tym sposobem jedna z koteczek (ta słabsza) jest już całkowicie zaszczuta

ta druga natomiast od jakiegoś czasu zaczęła załatwiać się na mieszkaniu, w kuchni przy swoich miseczkach. Codziennie gdy wracałam do domu jest tam nasikane. Pociekło kilka razy pod meble, za każdym razem trzeba wszystko z trudem wyciągać (bo kuchnia jest w zabudowie). Musieliśmy też rozbierać panele. Dzisiaj nie dość, że nasiusiała, to na naszych oczach zrobiła też "to drugie"

Myślimy, że po prostu nie toleruje zapachu obcych kocurów w krytej kuwecie albo ze stresu załatwia się w nowym miejscu, nie chcąc być zaatakowaną w zamkniętej kuwecie bez możliwości ucieczki.
Łazienkę zajmują maluchy, więc nie mamy gdzie i jak odizolować koteczek. A jesteśmy zmuszeni zamykać własną kotkę przed jej "siostrunią" przed każdym wyjściem z domu.
Obawiamy się też, że lada dzień kocurki zaczną "znaczyć teren". Na kastracje nie mamy kasy, mamy już kilka zobowiązań wobec banków i rodziny, i drugiego dnia każdego m-ca tak naprawdę jest już po pensji
Baaaaaardzo prosimy o tymczas dla tych dwóch kocich przystojniaków. Nie wyrabiamy już nie tylko ze sprzątaniem i łagodzeniem kocich konfliktów, ale przede wszystkim psychicznie z problemami pomiędzy kotkami...