
Wyszło nam to tak:


Kotka też nam pomagała - śrubokręt poszedł w ruch:

...również nadzorowała jakość pracy:

A efekt końcowy zatwierdził Gucio:

...po czym zaczął konsumować kwiatki


...a wieczorem już na spokojnie Samba korzystała z uroków balkonu


A najbardziej bawi mnie to, że zanim wzięłam pierwszego kota planowałam, że ten kot będzie wychodzący, uznając, że i tak dom wychodzący będzie dla jakiegoś bezdomniaczka lepszy, niż wychodząca piwnica. Kiedy jednak ten kot stał się rzeczywistością, a nie tylko planem, od razu poczułam, że nie wypuszczę go nigdzie samego i nie narażę na niebezpieczeństwo czy zgubę...