czitka pisze:Nad Wrocławiem od rana krąży burza. A to zagrzmi, a to się ciemno zrobi, popada troszkę, a potem słońce na chwilę i znowu grzmi.
Dobrze, odrobina deszczu się przyda, w ogrodzie bardzo sucho.
Koty wypłoszone grzmotami zawinęły się w domu w różnych pozycjach do spania, a najbardziej śpi Miciu, bo Miciu chory![]()
Już wczoraj wieczorem mi się nie podobał, jadł z trudem, co chwilę odruchy wymiotne biduś miał, myślałam, że może się zakłaczył.
Rano do lecznicy, mamy bliziutko, zajrzenie do pysia, osłuchanie no i chorujemy na zapalenie gardła, które już schodzi na tchawicę.
Dzielnie zniósł zastrzyk, w piątek powtórka antybiotyku, a gdyby cokolwiek się pogorszyło, to jutro, mimo święta, też mamy lecznicowy dyżur.
Wypił miskę mleka, zjadł coś troszkę, syropek prwoślazowy dajemy sobie do pysia bez najmniejszych oporów, a nawet się oblizujemy!
Będzie dobrze, nie przeszkadzamy w spaniu!![]()
I jeszcze dobra wiadomość! Musieliśmy Micia zważyć, aby ustalić dawkę leku. I tu zaskoczenie, Mić waży tylko 6.5 kg!![]()
Z 7.20 zeszliśmy dzielnie
Znaczy, przedwczoraj w nocy u Ciebie nie lalo jak z cebra?

Bo kolo mnie jeszcze dziś kaluże stoją.