No. co by tu...?
A tak, nazywam się Nóżkin. Duża czasem nazywa mnie gamoniem, a czasem łobuzem paskudnym. E tam, paskudnym.
Mam jakieś 9 miesięcy, szaro-buro-białe- fuferko i jestem kotem. Znaczy kocurkiem, ale jajek już nie mam.
Nóżkin to troche głupie imię, ale ... no... moje nogi z tyłu są takie trochę inne.... Tzn są, nawet da się na nich chodzić, ale nie umiem wskoczyć wysoko, tylko się wspinam przednimi i nie umiem biegać jak zwykłe koty, tylko tak inaczej. I siku to tak niezupełnie umiem zrobić jak grzeczny kot....
Ale poza tym to jestem jak każdy kot-m kocham zabawę, sznureczki, myszki, brzęczące piłeczki. I lubię zaczepiać resztę zwierzaków- duża ma koty i te... psy.
Szukam domu, takiego bardziej dla mnie, żeby nie było aż tyle stworów i żeby mnie kochać. I dawać smaczne papu.
Nóżkin trafił do mnie w zeszłym roku (gdzieś jest umarły watek). Na poczatku znalazcy kociastego pomagali w utrzymaniu, niestetyod paru miesięcy Nóżkinek nie ma żadnego wsparcia. Brak tez odzewu w posukiwaniu domu. Zreszta to nie jest łatwe- młody ma wadę wrodzoną "tyłu" kota- porusza się na całych tylnych łapkach zamiast na stopach, no i przede wszystkim nie kontroluje wydalania- musi byc odsikiwany i odkupkiwany, a przy dłuższych przerwach w odciskaniu mieć założoną pieluszke. Poza tym o radosny, wesoły, pełen życia kociak....
Niestety nie jest najtańszy w utrzymaniu- wielu karm nie toleruje, tzn dostaje biegunki, co u kota nie "trzymającego" jest strraszne. Super mu wchodzi RC

Udało mi sie go sfocić w psim koszyku (Nózkin jest taki szybki ze to niełatwe)




tu widać, jak Nóżkin stawia tylne łapki....