Diament i Grubcio - lokatorzy azylu

phantasmagori pisze:
Erin pisze:Pomocy dla chłopaków

I co sie z Nimi stanie :?:

[/quote]

Niech magiczny "wymadlacz" pomoże kocurkom

Blekitny.Irys pisze:

Niech magiczny "wymadlacz" pomoże kocurkom[/quote]

:ok:

One dzisiaj traca dom :!:

I jak wygląda sytuacja czarnuszków? Znalazły DT?

Różne są historie tu na forum, ale ta jakoś mnie bardzo przejęła. Wczoraj okazało się, że z moich planów zaadoptowania dwóch kociaków od koleżanki wyszły nici i jakoś automatycznie wróciłam na ten wątek...

muezza pisze:I jak wygląda sytuacja czarnuszków? Znalazły DT?

Różne są historie tu na forum, ale ta jakoś mnie bardzo przejęła. Wczoraj okazało się, że z moich planów zaadoptowania dwóch kociaków od koleżanki wyszły nici i jakoś automatycznie wróciłam na ten wątek...

No i

Chciałam wysłać PW ale za młody ze mnie użytkownik tu na forum najwyraźniej :evil:

Mogłabym zaproponować DT, ale mieszkam w Krakowie. Chciałam się tak mniej publicznie dopytać, czy w ogóle mam możliwość w ten sposób pomóc, jak to wygląda faktycznie i jaki jest koszt opieki nad kotami z FIV itp. Jeśli tak proszę o kontakt na maila: muezza@wp.pl

Niestety, użytkownicy, którzy mają na koncie mniej niż 5 postów, nie mogą wysyłać PW.
Kontakt mailowy w tej sytuacji jest doskonałym wyjściem

Beliowen

Nie mam i nigdy nie miałam kotów z FIV, ale za to miałam i mam FeLV-ki. To ponoć gorsze, na początku byłam przerażona, ale teraz już podchodzę do tego spokojnie.Żadnych większych wydatków nie mam.O takie koty po prostu należy dbać, zapewniać im dużo miłości i jak najmniej stresu.To akurat nic nie kosztuje.
Super, że chcesz pomóc :1luvu:

Nie bój się, zobaczysz, że będą Cię kochać podwójnie, te "wirusowe" tak mają, wiem coś o tym.

Kocie bidy, różnorakie, kochają mocniej, akurat to wiem bardzo dobrze. Kilka się ich przewinęło przez moje życie i ciężko o nich teraz powiedzieć, że to były "bidy" - teraz są grube, mruczące i w większości w bardzo dobrych domach.

Powiem tak - obiecałam sobie skończyć z paleniem, jeśli w końcu będę miała koty, bo to co wydaję na papierochy, może iść na sierściuchy. Apeluję więc - ratujcie więc moje płuca :lol:

Czekam więc na kontakt, boję się tylko, że za późno zaofiarowałam się z pomocą i jestem za daleko...

muezza pisze:Kocie bidy, różnorakie, kochają mocniej, akurat to wiem bardzo dobrze. Kilka się ich przewinęło przez moje życie i ciężko o nich teraz powiedzieć, że to były "bidy" - teraz są grube, mruczące i w większości w bardzo dobrych domach.

Powiem tak - obiecałam sobie skończyć z paleniem, jeśli w końcu będę miała koty, bo to co wydaję na papierochy, może iść na sierściuchy. Apeluję więc - ratujcie więc moje płuca

Czekam więc na kontakt, boję się tylko, że za późno zaofiarowałam się z pomocą i jestem za daleko...

Na pewno nie

Wymadlacz działa.
Wiiwii??

Odległość to nie problem

Muezza, wybacz, mam urwanie głowy ze stażem i chyba już oddałam sprawy w ręce dziewczyn, przeprowadzają właśnie koty do jakiegoś dziwnego pomieszczenia, gdzie znowu człowiek będzie zaglądał raz dziennie..

Dziękuję Ci, że się odezwałaś, szczegóły prześle Ci Edyta lub Iwona mailem, przekażę im za chwilę. Co do FIV, to jest nic innego jak osłabienie odporności, trzeba na koty chuchać i być uważnym po prostu. Nie ma żadnego problemu z odległością. To są nasze drogocenne kamyczki, dla dobrego domu zawieziemy na koniec świata.

Boże jak się cieszę, przepraszam, popłakałam się

Odetchnęłam z ulgą, bo już się przestraszyłam, że mnie nie chcecie, a tak to mogę lecieć kupić kuwetę

Nie mam samochodu, nie mam możliwości pojechać po koty inaczej niż pociągiem, znajomi też raczej są bezsamochodowi... :oops:

Da się to radę jakoś załatwić mniej stresowo dla futrzastych?

Jeśli trzeba, żeby ktoś sprawdził moje mieszkanie przed, oczywiście podpisanie umowy, itp. absolutnie się zgadzam. Nie wszystko jest perfekt pod kota na mieszkaniu (tylko na razie!), ale będzie bezpiecznie.

Czekam na szczegółyna mailu

No nie mogę, nie mogę, nie mogę wprost uwierzyć

Wymadlacz zadziałał :!:

Muezza dziewczyno kochana :1luvu:

Muezza

Jeszcze balony dorzucę jak adopcja dojdzie do skutku

No i

nie puszczam za szczęśliwe zakończenie.

Przekazałam wczoraj namiary na Muezzę Iwonce, która jest z braciszkami od początku i podawała im wcześniej leki, zorganizowała im miejsce. I z Edytką (forumową edu) rozmawiałam, wszystkie bardzo wzruszone jesteśmy, ale trzeba się opanować, bo jak na razie jeszcze nie ustalono żadnych konkretów. Trzymam łapki za powodzenie sprawy :ok:

Diament i Grubcio - lokatorzy azylu

Kto przegląda forum