Ano

Widać natura nie znosi próżni

Właśnie skończyłam, sformatowałam i druknęłam jego historię choroby - on już się nalatał, jak na takiego gnojka.
Pierdyliard badań i w zasadzie jedyne konkretne, to leukocytoza w pewnym momencie. Przyczyna nieznana (chyba że te lamblie, ale wtedy w kale nic nie wyszło).
Całe szczęście, że się go udało ciachnąć, jak akurat był chwilę w lepszej formie. Popatrzyłam sobie 'graficznie', to to był raptem miesiąc - ok. 2 tyg. przed i niecałe 3 po kastracji.
Siedzi teraz ze mną w robocie - grzecznie, cichutko kima w transporterku. Nie wyrobiłabym się po niego do domu i z powrotem, jeśli mamy zdążyć do neurologa.
Może dzięki temu siuśki też się uda jakieś pobrać
