Dwie Dziewczyny, Pan Pers, Rambo bezogoniasty i Jamniś. cz.3

Zuzia imprezuje:)

U nas słońce było, ale wiatr zimny był. A pogoda przymulająca.

Buziaki dla kochanego Jamnisia :1luvu:

Witajcie Dziewczyny

Dzisiaj sobie troszkę dłużej pospaliśmy, wszyscy, nawet Żuczuś :mrgreen:

Potem zjedliśmy śniadanko, wszyscy, nawet Lunka:)
Było przyjemnie:)
Potem pojechaliśmy do mojej Teściowej, posiedzieliśmy sobie pół dnia, żeby kobitce było przyjemnie, potem pojechaliśmy do mojej Mamy, na cmentarz...
I tu już mi nie było przyjemnie :cry:

Kiedy tam jadę, jestem chora już w drodze...potem zapalanie zniczy...rozmowa...zaduma....
Ciągle widzę Mamę w oknie, zawsze się uśmiechała, kiedy wołała mnie do domu na obiad....wtedy mniej więcej o tej porze wszystkie dzieci znikały w swoich domach...potem szybko zjadaliśmy te swoje obiady by znowu wypełznąć na wielkie podwórko...
Albo pod koniec Jej Życia, kiedy mocno już chora, ugotowała ostatni obiad dla dzieci - tych starych koni, które ganiały do Gdańska co niedzielę na obiadek do Mamusi...
Tak chciała, to był warunek Mamy, skoro tak daleko się wyprowadziliśmy to mamy JĄ odwiedzać co niedzielę...
Odwiedzaliśmy...
Co niedzielę,
Wszystkie święta,
Urodziny i imieniny,
Dni Matki i Dni Babci,
W domu rodzinnym,
I na wsi, gdzie spędzała urlopy,
W sanatoriach,
W szpitalach...
Byliśmy na każde zawołanie, tyle mogłam dla Niej zrobić...
Teraz już nic nie mogę...tylko zapalić znicz...
Z tym mi się żle żyje...

Nie smuć się Zuziu - taka kolej rzeczy .Nie ma mamy ale są wspomnienia i to należy pielęgnować. Ona na pewno nie chciałaby abyś z jej powodu była smutna. :1luvu:

Taka kolej losu. Nie mamy nic na zawsze, nic na wyłączność...
Nie smutaj Zuzo :1luvu:

Takie dni jak dzisiejszy wprawiają w zadumę.
Jutro będzie lepiej :ok:

Mocno ściskam :1luvu:

Dla zwierzaków miziaki przesyłam :1luvu:

Moi rodzice oboje żyją ale moi dziadkowie już nie.Mój dziadziuś zmarł w wieku 62 lat. Długie lata żyłam z poczuciem winy że to przeze mnie. Gdybym nie wyciągnęła go na ten ulewny deszcz to by się nie przeziębił ,a gdyby się nie przeziębił nie dostałby zapalenia płuc ,a gdyby nie miał zapalenia płuc to nie zrobiłby mu się rak na płucach itp. itd.
Po kilkunastu latach dopiero zrozumiałam że tak miało być i ja nie miałabym na to wpływu.

Moi rodzice też jeszcze żyją . Mam to szczęście .
Miraclle ma rację , taka jest kolej rzeczy . I starajmy się pamiętać tylko dobre rzeczy .

Dobrej nocki! :1luvu:

Zuziu no przecież nie mogę iść spać przed tobą :mrgreen:

Dzięki Dziewczyny...

Wiem, ja to wszystko wiem...ale trudno jest mi się z tym pogodzić...
Takie jest życie...to prawda...

Ale też trzeba żyć tu i teraz, jutro też jest dzień, kolejny...
Myślę, że będzie udany i mam nadzieję, że wreszcie zrobi się ciepło...
Tylko zwierzorki rozrabiają tak jak zawsze:)
A w szczególności Kacperek, cały czas podrywa...
łobuziak jeden, zalotnik no...kto by pomyślał :wink:

Ewuś:) więc poczekaj jeszcze :mrgreen:

Fotki będą jutro :wink:

Witam poniedziałkowo i życzę miłego dzionka! :1luvu:

Witam .

Ja wczorajszy dzień przepłakałam cały ,najgorszy był wieczór kiedy nikogo nie było :oops:

wyciągnęłam resztę szampitra z Nowego R. :mrgreen:

i taki syfiasty wypiłam...czy mi pomogło ? nic a nic ,ale usnęłam i przestałam myśleć.
Mama to najpiękniejsze słowo na świecie.

AnnAArczyK pisze:Witajcie Dziewczyny
Dzisiaj sobie troszkę dłużej pospaliśmy, wszyscy, nawet Żuczuś
Potem zjedliśmy śniadanko, wszyscy, nawet Lunka:)
Było przyjemnie:)
Potem pojechaliśmy do mojej Teściowej, posiedzieliśmy sobie pół dnia, żeby kobitce było przyjemnie, potem pojechaliśmy do mojej Mamy, na cmentarz...
I tu już mi nie było przyjemnie
Kiedy tam jadę, jestem chora już w drodze...potem zapalanie zniczy...rozmowa...zaduma....
Ciągle widzę Mamę w oknie, zawsze się uśmiechała, kiedy wołała mnie do domu na obiad....wtedy mniej więcej o tej porze wszystkie dzieci znikały w swoich domach...potem szybko zjadaliśmy te swoje obiady by znowu wypełznąć na wielkie podwórko...
Albo pod koniec Jej Życia, kiedy mocno już chora, ugotowała ostatni obiad dla dzieci - tych starych koni, którzy ganiali do Gdańska co niedzielę na obiadek do Mamusi...
Tak chciała, to był warunek Mamy, skoro tak daleko się wyprowadziliśmy to mamy JĄ odwiedzać co niedzielę...
Odwiedzaliśmy...
Co niedzielę,
Wszystkie święta,
Urodziny i imieniny,
Dni Matki i Dni Babci,
W domu rodzinnym,
I na wsi, gdzie spędzała urlopy,
W sanatorium
W szpitalach...
Byliśmy na każde zawołanie, tyle mogłam dla Niej zrobić...
Teraz już nic nie mogę...tylko zapalić znicz...
Z tym mi się żle żyje...

Zuzko, przytulam Cię mocno :1luvu:

Zuzka , nie smutaj / eeech , jak brak ikonki przytulajacej /.

Dobry wieczorek z wieczorka:)

Dorotko...Rozumiem...

Elu...dzięki...

Izka...nie szkodzi, ikonki nie ma, ale i tak czułam Wasze przytulanki :wink:

Witaj Ewa z wieczorka :wink:

Pewnie jutro mnie nie będzie na miau :oops:

rozpoczął nam się remont, szum,gwar i bieganie fachowców...
Chyba, że zdążę wieczorkiem zanim padnę :wink:

Dzisiaj byliśmy w stanie przedzawałowym...
Jeden pan wjeżdzajac do nas wypuścił przez bramę Rambuśka :evil:

Ganialiśmy za nim w trzy osoby, a on uciekł i biegał po...rondzie :crying:

On jest kochany, przytulasiek, ale ma ciągoty do zwiedzania, boję się co może się stać, gdy naprawdę ktoś przeoczy jego ucieczkę :roll:

Zresztą dzisiaj wszystkie robaczki miały dobry humor:)
Rambuś, bo zwiedził okolicę i wystawił nas na próbę, czy go kochamy i czy nam na nim zależy :mrgreen:

A reszta towarzystwa miała tendencję do "gimnastyki artystycznej" :wink:

W rytmie disco:) lub rytmie cza...cza:)jak kto woli :wink:

Wyginam śmiało ciało:)

I Foch...

Fotek nie za dużo, bo padam :oops:

Zaprzyjażnione wąteczki całuję :1luvu:

Dobrej nocki wszystkim:)

Jak się uda, to do jutra :ok:

Dwie Dziewczyny, Pan Pers, Rambo bezogoniasty i Jamniś. cz.3

Kto przegląda forum