Jestem ,tradycyjnie już ..padnięta .
Chyba zdążyłam przed kolejną ulewą.
Dziś Bartek wędrował z Tiją na kroplówkę ,siedział dwie godziny

a myślałam że to mykmyk..
W nocy nie było mowy o spaniu dudnienie deszczu i warkot kotów był koszmarny.
Tija stwierdziła ze noc to bardzo dobra pora na zwiedzanie mieszkania ,skakanie po drapaku i zabawę

moje koty wydawały takie odgłosy że strach się bać
Z jedzeniem jest bez zmian ,ze strzykawki zje całą saszetkę ,chętnie sama pojada ale niewiele ,lub tylko patrzy
Najchętniej je w niedługim czasie po kroplówce .
Jednak co by nie powiedzieć wygląda lepiej ,zachowuje się całkiem całkiem ,chociaż nadal większą część dnia przesypia.
Największa radość wejść do domu i widzieć tą radość ,jesteś ,nareszcie przyszłaś ,tak czekałyśmy ,kochamy cię ...to mówią ich pysie ,oczy ,ogonki ,całe ciałka
Jutro odpoczywam ,muszę się doprowadzić do używalności na poniedziałek .
Pozdrawiam was bardzo serdecznie i miłego łikendu
