Uratowana Rózia -Spij spokojnie Koteńko :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie maja 19, 2013 18:00 Re: Uratowana Rózia :-)

Nie pojmuję tego, do tej lecznicy woziłam najcięższe przypadki, najtrudniejsze sterylizacje, największe wyzwania i zagadki chorobowe. Pełen profesjonalizm i pełna empatia. Nie mogę w to po prostu uwierzyć. Czasem powikłania po sterylce są, ale pierwszy raz słyszę aby nerki "siadły" przez narkozę, a wręcz się posypały. Na spokojnie przypadek trzeba przeanalizować. Znaleźć przyczynę. Ja straciłam podobnie moją Porcelankę ale u mnie przez to że za długo weci czekali ze sterylką a powinni ciąć jak tylko pokazały się guzy na listwie mlecznej. Moja Porcelanka zmarła na obrzęk płuc. W niedzielę majową 4 lata temu....Było gorąco jak dziś, tłocznie na ulicach, jak dojechałam do lecznicy jeszcze żyła, ale nie udało jej się uratować....
Nie mogę w to wszystko uwierzyć
Różyczko[*]...
Obrazek

biamila

 
Posty: 10434
Od: Czw gru 14, 2006 21:03
Lokalizacja: Gdansk

Post » Nie maja 19, 2013 18:44 Re: Uratowana Rózia :-)

Porozmawiam z wet. jak mi trochą żal opadnie bo ciągle ryczą i nie jestem w stanie z ludźmi na ten temat rozmawiać. Napiszę wtedy co oni o tym sądzą. Rózia miała pecha... ...
Monika nie chcę pisać jaka lecznica bo łatwo spaprać komuś opinię, nie chcę tego robić . Może był popełniony błąd lekarski, może nie, weci się starali, nie bylo indolencji. Nie mogę tego oceniać bo się nie znam.
Biamila o szkodliwości narkozy wyczytałam gdzieś na tym forum. Nie wiadomo co było u niej przyczyną uszkodzenia nerek, może odwodnienie. Ona przy wymiotach piła dużo i sikała, ale jednak jadla malutko i wymiotowala . Wet sprawdzał czy nie jest odwodniona, łapał jej skórę, i nie stwierdził że jest.
Proszę nie spekulujmy już , to nic nie zmieni. Napiszę jak porozmawiam z nimi.

mirkaka

 
Posty: 158
Od: Śro lis 23, 2011 10:08
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon maja 20, 2013 9:28 Re: Uratowana Rózia :-)

Tak bardzo smutno ['].
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18766
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pon maja 20, 2013 15:29 Re: Uratowana Rózia :-)

Mirkaka, przytulam. Wiem jak bardzo wiele dla niej zrobiłaś, i ile Cię to momentami kosztowało nerwów i emocji różnych. Tak bardzo przykro, że tak sie stało :-(. Masz rację, nie ma co szukać winnych, winnych nie ma, czasem takie fatalne są przypadki.
Trzymaj się.
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon maja 20, 2013 15:44 Re: Uratowana Rózia :-)

Rozmawiałam z wet. W/g niego doszło do przepukliny przez to że Rózia była b.ruchliwa, to spowodowało zaczepienie jelita i pojawił się stan zapalny a w konsekwencji zrost.
To wywołało wymioty. Stan zapalny i wymioty uszkodziły nerki.
Powiedział że gdyby wcześniej pobrano krew to może by się tego uniknęło ale nikt z nich nie spodziewał się że u tak młodego kota mogą wysiąść nerki. Narkoza też to pogłębiła. Jedyne co mógł sobie zarzucić to ,to że tak długo zwlekał z powtórną operacją. Ale skolei Po zmianie antybiotyku była poprawa.Rózia zaczęła jeść. Jednak późnie też zwymiotowała. U niej wymioty były po kilku godzinach od zjedzenia i to sugerowało tylko niedrożność a nie nerki.
Rózia miała pecha, była zbyt ruchliwa i wesoła. Gdybym jej ubrała kubraczek to może by tak nie skakała. Tylko że ona wogóle nie interesowała się szwami to po co kobraczek? Złożyło się kilka przyczyn, / to tak jak z katastrofą smoleńską/. Jeden taki przypadek na milion. :cry:

mirkaka

 
Posty: 158
Od: Śro lis 23, 2011 10:08
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon maja 20, 2013 16:18 Re: Uratowana Rózia :-)

Tak, Rózia jest winna bo była zbyt ruchliwa i skakała...
Wet nie jest winny, ależ skąd, jest taki na tym padole który przyznałby się do błędu ?

Oni mają swoje, prywatne cmentarze i dobrze o tym wiedzą ...

Przepraszam mirkaka, ale w dalszym ciągu nie mogę się uspokoić ... :cry: :cry:
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7330
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Pon maja 20, 2013 16:49 Re: Uratowana Rózia :-)

Kwinta- ja też nie mogę się uspokoić . Ciągle nie mogę w to uwierzyć.

mirkaka

 
Posty: 158
Od: Śro lis 23, 2011 10:08
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon maja 20, 2013 18:13 Re: Uratowana Rózia -Spij spokojnie Koteńko :(

Jestem jednym z lekarzy mającym wiele wspólnego z leczeniem Rózi. Czytając niektóre komentarze nasuwa mi się jedna myśl. Istnienie takiego forum jest jedynym powodem, przez który często żałujemy, że wykonujemy ten zawód. Żałujemy, że podajemy prywatne telefony komórkowe, że jesteśmy dostępni dzień i noc, że leczymy zwierzęta często za własne pieniądze, że pracujemy całą dobę zapominając o swoim prywatnym życiu, bo ktoś z Państwa nas potrzebuje. Efekt często jest taki, że osoby nie mające na ten temat zielonego pojęcia, nie mające żadnej wiedzy z zakresu medycyny weterynaryjnej piszą: "Oni mają swoje, prywatne cmentarze i dobrze o tym wiedzą" ... Takie sytuacje są też częścią naszego zawodu i my jako lekarze musimy się z nimi zmagać. Nie jest to miłe ale nieodłączne z tym co robimy. Treści które czytamy na tym i innych forach staramy się tłumaczyć żalem, smutkiem i ogromnym przywiązaniem do pupili jakie Państwu towarzyszy. Sami mamy zwierzęta i nie jesteśmy katami. Skłaniam Państwa jednak do wypowiedzi na tematy o których macie Państwo jakiekolwiek pojęcie. W imieniu całego zespołu składam wyrazy współczucia właścicielce.
Proszę nie odpisywać na post, gdyż nie ma on powodować internetowej dyskusji. Ma tylko pokazać Państwu, że lekarze też to czytają (zwykle ignorują, bo tak nakazuje im profesjonalizm). Mamy również świadomość, że forum ma charakter wyłącznie społecznościowy a nie profesjonalny i każdy z Państwa może napisać na nim wszystko na co ma ochotę. Jednak jedynym głosem, który ma prawo obiektywnie oceniać postępowanie lekarza jest właściciel zwierzaka.

marakus

 
Posty: 1
Od: Pon maja 20, 2013 17:31

Post » Pon maja 20, 2013 19:36 Re: Uratowana Rózia -Spij spokojnie Koteńko :(

Biedna Rózia. Tak mi przykro [*]
Obrazek

mgj

 
Posty: 12122
Od: Czw mar 17, 2011 21:06
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon maja 20, 2013 21:39 Re: Uratowana Rózia -Spij spokojnie Koteńko :(

Mirkaka-przytulam. :( Róziu,miałaś szczęście ,że trafiłaś do tego wspaniałego domu i odeszłaś szczęśliwa i kochana ,a nie samotna w kociej budce.[*]

asiek o

Avatar użytkownika
 
Posty: 1020
Od: Śro maja 26, 2010 15:14

Post » Wto maja 21, 2013 7:30 Re: Uratowana Rózia -Spij spokojnie Koteńko :(

Chcialabym Wszystkim podziękować za słowa otuchy i współczucia.
Myślę że dalsze prowadzenie wątku mija się z celem. Faktycznie, rozgoryczenie może doprowadzić do napisania słów , które będą niesprawiedliwe i szkodliwe.
Róziunia zawsze będzie w moim sercu, i jest blisko bo w moim ogródku.
Monika Ty jesteś założycielką wątku, poproś o jego zamknięcie.
Pozdrawiam Wszystkich Mirka

mirkaka

 
Posty: 158
Od: Śro lis 23, 2011 10:08
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Wto maja 21, 2013 9:33 Re: Uratowana Rózia -Spij spokojnie Koteńko :(

Śpij na zawsze Koteńko :(
Miałaś Dom i byłaś kochana.

Zamykam.
[*] 7.03.1992-18.03.2004[']
Należało wdać się w awanturę. :(
Gdziekolwiek jesteś ...♥♥♥
KARINKA[*]15.06.2003-13.10.2008['] MACIUŚ[']5.05.2011 KUBUŚ[']26.07.2011 MRUŻKA[']27.03.2013
:cry: :cry: :cry:

NITKA/KARINKA

Avatar użytkownika
 
Posty: 12975
Od: Sob lut 21, 2009 8:41

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ametyst55, Sillka i 71 gości