No, nie... znowu? [a propos wątku Tigry...]
Nie wiem, Ewa w jakiej okolicy mieszkasz... Banałow w rodzaju, że kot=2-letnie dziecko, że ptaszek, że sie przestraszy, dorwie go zboczeniec,pies, lis, orły-sokoły... itd. - kwestia wyobraźni jaką kto posiada, nie będę powtarzać bo są na wszystkich wątkach. Tak jak są koty z założenia wychodzące.
Zdanie Sumińskiej też sobie cenię, ale sądzę, że nie miała na myśli robienia kotów wychodzącymi w mieście [co innego te które tak żyją i nie chcą inaczej - nie o tym mowa]. Kot pewnie szczęśliwy na wolności, ale niekoniecznie długo żywy i cały. To raz. Dwa - nie zawsze wie, że byłby szczęśliwszy. Dlatego im zapewniamy jakieś namiastki.
Moje byłyby szczęśliwe jedząc szynkę - a nie jedzą, bo podejrzewam, że długo by tak nie pociągnęły.[o sobie nie wspomnę

]
Ale ważniejsze to to jakie są ustalenia między Wami [nie kotami, tylko Ewa-Kinnia], jaki jest status kotów. Bo jeśłi mają być w ds u Ciebie, Ewa, to mimo wzajemnej sympatii, dobrze by było rzeczy dookreślić umową. [vide wątek Tigry znowu]. Konkretną, szczegółową.
Sorry, za wtrącanie się, ale cały czas mam 'w oczach' awanturę o Tigrę.