» Śro maja 15, 2013 10:43
Re: Bo koty muszą być... Oddam pół kg kota!
Zapomniałam już, jak fajne jest takie coś małe.
Małe pokochało Szantę całym swoim małym serduszkiem i gdy wypuszczam go z mamra, wciąż podąża jej śladem.
Niestety, Szanta się go boi.
Gdy zobaczyła Josziego po raz pierwszy, niemal wpadła w panikę. Teraz jest lepiej, ale wciąż jeszcze traktuje to coś, turlające się za nią, z dużą nieufnością.
Gabi trochę się jeszcze obawia, ale nie zachowuje już tej nieustannej czujności, kiedy maluch wałęsa się po salonach.
Doś, o której reakcję najbardziej się martwiłam, zachowała się całkiem spokojnie. Przy pierwszym spotkaniu nasyczała na niego z daleka, podeszła, nasyczała z góry i oddaliła się z godnością. Teraz mało zwraca na malucha uwagę.
Ryży pozwala się obwąchiwać od stóp do głów, przy próbie zaczepek wyrzuca z siebie krótkie, a dosadne kocie przekleństwo i maluch się wycofuje.
Ogólnie jest dobrze.
Joszi zachowuje się jak prawdziwy kot. Podkrada chrupki dorosłym, obgryza paski od toreb (do środka próbuje się wdrapać, ale jeszcze mu się nie udaje), i szaleje z grzechotkami.