Rozmawiałam teraz z karmicielem kotów. Był zobaczyć małe od jednej z karmiących. Małych nie ma

Podobno to już nie pierwszy jej miot, którego nie ma. Lis tam porwać małych nie mógł, ponieważ urodziła i zadomowiła się na strychu jakiegoś budynku, gdzie na dole jest szwalnia. Więc tam się nie mógł dostać. Panie pracujące w szwalni również nie wdziały małych, a kotka na pewno była w ciąży i na pewno urodziła.
Istnieje podejrzenie że albo kotka jest chora i małe po porodzie umierają na chorobę przekazaną im przez matkę, albo odrzuca małe i te umierają z braku opieki matki, nic nie wiem. Z pewnością karmiła, bo miała wyciągnięte cycusie, ale teraz już nie

Nie wiem co jest przyczyną tego, jeszcze powiedziałam karmicielowi, aby dobrze przejrzał strych. Tak mi żal maluszków, takie miałam plany aby znaleźć im domki. Nie wiem co się dzieje na tej elektrowni, ale jest źle.
W każdym razie trzeba teraz złapać kotkę i sterylizować, aby już nigdy nie rodziła.
Druga kotka podobno miała dwa kociaki, ale wczoraj karmiciel widział jednego

Nie wiem co jest grane, ale kazałam mu jak najszybciej złapać matkę z małym, przejrzeć znowu dokładnie miejsce gdzie przebywają (pod jakimiś rurami), może jest ich więcej. Zabieram matkę z małymi do siebie i znowu sterylizacja.
Tam nie mogą rodzić się żadne kociaki, bo los ich jest straszny, gdzieś znikają, może umierają, może ktoś dobry niszczy koty.
Skoro strzelają do kotów z wiatrówki, odgrażają się to mogą zrobić wszystko

Muszę uratować choć te, które jeszcze żyją.