Dochodzę do wniosku, że Maleństwo - Fairy, mimo swej ułomności jest bardziej sprawne i przebojowe od Kocurry
Dzisiaj podczas balkonowania pokazałam Maleństwu (które coraz spokojniej się zachowuje, kiedy sadzam je sobie na ramieniu, chociaż nie zawsze mi na takie poufałości pozwala), ile ciekawych rzeczy jest za siatką. Odstawiony na stołek przy krawędzi loggii Elfik nie czekał długo, tylko zaczął się dzielnie wspinać po siatce. Po zakończeniu wspinaczki obwarczał jedną z Kociann Starszych, która próbowała wleźć na
jego stołek

Tak głośno, że nikt nie śmiał go ze stołka spędzić.
A teraz Fairy bojowo warczy na Banshee i broni szeleszczącego tunelu
A Kocurra-Tytania? Cóż, wiedziałam od dawna, że żaden z niej Małysz, a fruwać jak elf to mogła dawno temu, za późnego kocięctwa, nim jej się utyło

ale nie przewidziałam, że na pół metra - z ławoskrzyni na parapet okienny - nie doskoczy

Może jej się łapa ześlizgnęła, ale tak czy siak sturlała się ciężko na podłogę, pisnęła i schowała się. Nie śmiałam się z niej, serio-serio, chociaż wyglądało to przezabawnie
A potem zaczęłam się zastanawiać, czy to normalne jest, że ona taka mało skoczna?

Może ma jakieś kłopoty ze stawami? Czy to tylko efekt nadmiernego spuchacenia, tj. przytycia? Kocianny Tri fruwają mi niemal pod sufit, jeśli któraś zaliczyła upadek, to podczas skoku na większą wysokość (nic dziwnego, że narożną szafę na komputer mam solidnie poznaczoną ich pazurami

).
Kocurra dała się dzisiaj wziąć na ręce - kiedy położyłam jej rękę na karku, chyba się wystraszyła, bo rozpłaszczyła się mocno na podłodze, ale po wzięciu na ręce kompletnie nie walczyła. Potrzymałam ją chwile, żeby przyzwyczajała się, że jej nie zjem, po czym uwolniłam. Wtedy zwiała w panice
