Już jestem, najpierw przez chwilę szukałam własnego wątku, a później coś źle nacisnęłam i skasowałam prawie skończonego posta
Odpoczęłam - głównie psychicznie, fizycznie mniej, bo były długie przejazdy i plenerowe spacerki. Ale opaliłam się, obejrzałam ciekawe ptaszki i zobaczyłam fajne miejsca. Było suuuuper!
Koty dały Musi popalić, ma ich dosyć. W dodatku Ofelia wywinęła numer:
Kukułeczka kuka, Mama kotka szuka,
A kot na gigancie, poszedł szukać pańcię.
Serio serio, Ofelia zaliczyła giganta

. Wymknęła się z mieszkania - pewnie pod nogami wchodzących, truchcikiem zbiegła na dół, a któryś z sąsiadów usłużnie otworzył jej drzwi

. Dobrze że nie wiem, który, bo by mnie zamknęli za naruszenie nietykalności cielesnej

. Musia nie dała rady dogonić koty, obeszła blok, zajrzała pod krzaki, a później wróciła do domu, ale zostawiła otwarte drzwi wejściowe. Na szczęście po godzinie uciekinierka, cała i zdrowa, sama wróciła do klatki i przytuptała pod drzwi do mieszkania, ufff! O gigancie dowiedziałam się dopiero dzisiaj, po powrocie. I dobrze, bo bym chyba zawału dostała.
Ofelia przywitała mnie wylewnie, nie chciała ze mnie zejść. Mała Czarna zachowywała się przez jakiś czas tak, jakby mnie nie poznawała. Ale już jej przeszło, miziawki były.
A ja jutro muszę iśc do pracy!
