^..^fuksj@ pisze:LeiaSW mam ten sam problem z moimi nowymi pracodawcami

podjęłam sie pracy tam bo myślałam ze mnie zrozumieli od początku, ze nie mogę zostawać dłuzej bo podaję kotu insulinę... wszystko było ustalone i jasne... a teraz sie zaczyna... prawie co drugi dzień słyszę że przez tą majówkę to jest nawał pracy i trzeba by posiedzieć dłużej.... chociaz tak naprawdę nie trzeba... wsystkom jest na czas... powoli nerwy mi puszczają... zaczynam sie rozglądać za jakąkolwiek pracą na moim osiedlu... byle by mieć normalnych pracodawców. ambicje zawodowe już dawno schowałam do kieszeni

^..^fuksj@-wiem co znaczą nieprzyjemności w pracy z powodów opisywanych przez Ciebie. Ja postanowiłam w mojej pracy już nic nie mówić na temat kota,a jeśli nie mogę zostać dłużnej to już nie mówię,ze z powodu kota i zastrzyków,tylko ,ze mam taka sytuacje, rodzinna i koniec. Juz raz zostałam wyśmiana, raz ktoś był zbulwersowany jak mogę stawiać kota ponad pracę.. Teraz zero na ten temat rozmów. I Tobie tez bym radziła dla takich ludzi nie mówić prawdy. Wczoraj odwiedziła mnie tez kuzynka, która ma psa chorego na cukrzyce i dochodzi do wniosku,ze chyba go uśpi bo nie daje sobie rady. Daje mu zastrzyki ,karmi suchą karma przepisaną przez weta,pomiary od czasu do czasu,ale pies sika ciągle na podłogę-więc trzeba go chyba uśpić. Jak jej powiedziałam ile poświęcam czasu i pieniędzy, to stwierdziła,ze coś ze mną jest nie tak, bo traktuje kota jak dziecko.