A było jeszcze tyle pięknych mordeczek! Zostałam nawet obfafluniona przez co niektóre, co to śliny nie potrafią w pyszczku utrzymać. No, takiego to bym nie chciałam mieć, co akurat nie oznacza, że i tak je wytarmosiłam

A wczoraj po pracy byłam z TZ na działeczce. Było miło, ciepło, mieliśmy herbatkę (ja z rumem

) i ciasto. Było fajnie. Wróciłam późno. A dziś upiekłam ciasto z nowego przepisu, ale więcej nie będę go robić. Pracy przy nim dużo, nie wyszło mi tak pięknie jak na zdjęciu, a smakowo będzie ocenione za jakiś czas, bo kilka godzin musi postać.... A ja już czuję, że nie wart czas robienia efektu.
I zaraz też uciekam, a jutro czeka mnie wycieczka, więc też pewnie nie zajrzę, może na chwilkę się uda, a może nie....

Moje koteczki niezbyt zadowolone. Przez zimę się przyzwyczaiły, że częściej jestem w domu. Kochane moje, śpią ze mną, przytulają się i mruczą, aż żal rano wstawać
