Po prawej to moja najgrzeczniejsza, najukochańsza kotka Gucia.Tuż przed Bożym Narodzeniem 2006 roku podrzucono ją na klatkę schodową i tak się zaczęło.Była ...Gustawem, bo wetka nie rozpoznała płci.Gucia jest absolutnie dobrą kotką, grzeczną, nigdy żadnej wpadki, zdrową ( odpukać!!!!).Nie szuka towarzystwa innych kotów, ona jest taka wyłącznie moja, ale zupełnie nie ma w niej agresji.Nigdy nawet nie syknęła na żadnego tymczasa, a przecież miałam ich sporo.Mogę z nią zrobić wszystko.
Ten po prawej to Czaruś, FeLV-ek.Niedługo skończy trzy latka.Drugiego takiego słodziaka nie ma.Jest kochany, kociolubny,z każdym kotem chce się zaprzyjaźnić.Ludzi uwielbia.Niestety, jest białaczkowy

Wiem, że nie ma długiego życia przed sobą, wolę tak myśleć niż mieć nadzieję.W zimie nie czuł się zbyt dobrze, schudł bardzo, ale ostatnio jakby z nim lepiej.Myślę, że słońce, świeże powietrze dobrze na niego wpływają.Ma apetyt, bawi się, biega, bardzo dużo czasu spędza na balkonie.Jakoś wierzę, że słońce zabija wirusy, że dobrze robi Czarusiowi.On jest dorosły, ale to kocie dziecko,mogłabym go cały dzień nosić na rękach, a on byłby zachwycony.Wciąż wypatruje okazji, aby wpakować mi się na kolana, kiedy tylko usiądę.Myślę, że jest u mnie szczęśliwy, czuje się kochany, a to dobrze.On jest najszczęśliwszy, kiedy go wyczesuję

, nawet nie pozwala mi czesać pozostałych kotów, wystarczy, że wezmę szczotkę, a już jest gotowy.Przesłodkie stworzenie.