........dziś co było i działo się pokrótce...
ładny dzień, pogoda ładna, dużo słońca, dużo Wolontaruiszy
wizualnie kolorowo, potocznie wesoło, harmider jak w wesołym miasteczku
koty uradowane, Zuźki dwie między sobą zażarta dyskusja kontra Melkor, lecz Melkor.. niecnie rządzi swą silną męską łapą, którą nie boi się podnieść na nikogo
Melkor król Lew (kocur) rozpłaszczony na kociarni na brukowanym chodniku spogląda na wybieg i krzątające się koty dookoła jak mrówki przy nas ludziach w celu zagadania o żarełko. Żarełko było jakie było coby w brzuszku się nie poprzewracało lecz Brina nazbyt niezadowolona i łaknąca jeszcze więcej smakołyków plan chytry przejęła by wznosząc oczy do nieba poocierać się o ludzia i innych Podopiecznych. To zawsze działa! I tak bez końca by można..
Adopcji dziś niet
ludzi z zewnątrz praktycznie niet
i nie dziwota jak przed nami długi weekend Majówka (jak dla kogo)
Małe syczące coraz cieplejszy stosunek do ludzia
klatkowce albo to się miziać chcą albo upolować ludzia lub przynajmniej przybić piątkę
na wybiegu jak na prawdziwym koncercie metalowym - koci młynek

i co dodam:
Misia (Korciaczka) głaskała w boksie dziś Ruskę
I trwało to chwilę, mrużyła oczy, potem już zamknęła, uwierzycie?
lecz potem Zuzia ją wystraszyła (bura)
ja w tym czasie głaskałam Baltonę kilka boksów dalej, która z Ultrą wystraszona siedziała
na początku syczała i oddychała szybko, potem coraz spokojniej, wolniej, mozolniej
ale też wystraszyła się Zuźki (taaaak, burej) syknęła, łapą błyskawicznie machnęła, że już nie chce, stres i dałam jej już spokój