Rety..Jak ja tu dawno nie zaglądałam.. Od próby otrucia 1,5 roku temu i zabijaniu deskami wejścia do MOJEJ piwnicy przez pracowników spółdzielni nic się nie zmieniło.Tamte koty nie wróciły,czasem widzę Migdała jak siedzi w żywopłocie albo ugania się za Zołzą i czasem na posiłki przychodzi Pampusiek,Burasi już kupę czasu nie widziałam.I z 20 kotów zostało się 5..
Lilka u nas były dwa potem trzy i nie ma teraz wcale kotów Co się stało nie wiem. Może trują? Przy innych blokach widać koty i na działce niedaleko też kilka jest.Niestety nie można tam wejść.