Muszę spryskać dywan czymś, bo to idealne miejsce dla tych paskud. Na koty użyłam Fyprysta, ta sama substancja czynna, a sporo tańsze. Na szczęście miałam jeszcze pipety, po Kubusinych pasażerach na gapę. U mnie niestety szczególne ryzyko w tej chwili, bo kotka siedzi w klatce w domu, w odizolowanym pomieszczeniu, ale o czymś tak oczywistym jak pchły nie pomyślałam
Na szczęście inwazja szybko stłamszona.
Milusia wczoraj na większość wieczoru uziemiła mnie na fotelu, nawet nie chciała się miziać, ale spać na kolanach. Szybko wybacza dziewczyna
Chyba na święta koty dostały od kogoś z rodziny, właśnie ten Whiskas na kule włosowe. Jednak nie zbyt miałam okazję przekonać się czy działa. Wszystkożerny Miki, porwał zapakowane pudełko, wygryzł dziurę i sam zjadł. Może dlatego on nie ma problemu z zakłaczaniem
Milusia dostała pastę Remover. Od wczorajszej wizyty nie wymiotowała. Dziś rano miałam jej jeszcze pastę podać i nie dość, że trzeba dwóch ludzi, to ciamkanie pasty połączone z powarkiwaniem, brzmi bardzo śmiesznie. Niby koty mają ją chętnie zlizywać, ale chyba do Mili ta informacja nie dotarła.