
Nie wiem, czy z tą mitrazapiną to nie jest trochę błędne koło - sztucznie stymulowany apetyt, który hamuje potem naturalne łaknienie. U nas wciąż ten lek działa cuda, ale cieszę się na razie, że przetrzymałam kryzys i nie sięgnęłam po tabletkę. Prosik dzisiaj jadł całkiem przyzwoicie. Zobaczymy, dwa tygodnie bez mitra w naszych przypadku to już byłoby coś (na razie zwykle musiałyśmy się wspomagać raz w tygodniu albo niewiele rzadziej.
Dzisiaj się jej udało wyskoczyć dwa razy tam, gdzie nie potrafiła od czasu zabiegu, bardzo mnie to ucieszyło. Czasami chwieje jej się tak troszkę przednia łapka - nie wiem jak to opisać, to jest taka chwilowa niestabilność, tylko od czasu do czasu. Nie wiem, czy to możliwe, żeby to była neuropatia? My mamy od początku ten cukier naprawdę pod dobrą kontrolą. Pewnie znowu wymyślam, po prostu zastanawiam się czemu ona po tym zabiegu tak straciła sprawność ruchową (a raczej tak długą ją odzyskuje, bo już potrafi prawie wszystko).