Na granicy jak to na granicy. Czekanie się dłużyło strasznie - 3 godziny zmarnowane, w powrotnej drodze krócej - tylko godzinka. Celnicy poważni i nie wiem, czy im też płacą za brak uśmiechu? No bardzo poważnie na granicy. A potem brak krajobrazu, jak ja nazywam całkowitą równinę patelniową, aż do samego Kaliningradu. Wczoraj byliśmy "Na rozpoznaniu" bo chcemy pojechać na dłuższą wycieczkę nie tylko do Kaliningradu, ale tez dalej, nad morze. No więc krajobrazu brak, były palone trawy, więc straszne wrażenie na mnie to robiło, bo nie lubię tych palonych traw, wszędzie jak zaraz po wojnie. A miasto dość duże, w niektórych miejscach ślady niegdysiejszej świetności, ale, niestety, zostało mocno zniszczone i te nowe bloki są straszne. Nie zdążyliśmy do portu, jeszcze mamy trochę do zobaczenia

Poza tym tak w drodze do miasta, jak i w nim samym ślady po wojskowej działalności - bunkry, pola jakieś manewrowe czy jak to się nazywa. Chyba Polacy nie jeżdżą tam turystycznie, bo jak TŻ zaczął gadać z facetem i pytać, co warto zobaczyć, zwiedzić nie tylko w Kalingradzie ale i dalej, gość zrobił wielkie oczy i nie bardzo potrafił nam doradzić, dowiedzieliśmy się tylko, że 1 lipca mają tam dzień lata i będą imprezy. W sumie to warto jechać, choćby z czystej ciekawości, a ja jestem bardzo ciekawa tam morza i podobno są fajne miejsca z wydmami. Tylko niech się jeszcze ciut cieplej zrobi, bo wczoraj zmarzłam
