My sie przemieszczamy komunikacja miejską, przy czym Kot-B. w plecaczku mercedes klasa lux
Cyrk od zawsze jest taki sam.
Złowiony podstępem w przenoskę kotek, rozpoczyna mrożący krew w żyłach koncert wycia, na które NIC nie pomaga i tak
se idziemy przez miasto, udając, ze to nie my
W autobusie otwieram górną pokrywę i zaczyna się lansik w wypasionych szeleczkach [zamocowanych oczywiście w środku]
Ostatnio księciunio ewoluuje w kierunku kota bojowego, więc wyciąganie w jego kierunku ręki nie jest wskazane, gdyż kończy się w najlepszym razie opluciem
Kiedy już wysiądziemy [zamknięci oczywizda] i owieje gościa inne powietrze, to zacicha i czeka tylko końca trasy. Na ganeczku odpinam dekielek i szeleczki, czarna smuga z cichym warknięciem znika w trawie i gdzies tak po kwadransie pojawia sie już jako KRÓl OGRODU, zawąchany, zmrużony i bezczelny
