No dobra, czas napisać, co w Vipkowie piszczy...
Śnieg ustapił, jest jeszcze chłodnawo, ale dni coraz piekniejsze.
Kociaste i psiaste w składzie stałym, dwie sztuki posmarkane nieco, ale juz przechodzi.
Ringo i Michalina nie bardzo chcą juz siedziec w domu, rozkoszują sie wiosennym słoneczkiem i nieśmiało wyglądająca z ziemi trawką.
Koty tęsknie zalegają na oknie...ale jestem nieugięta.
Jesli nic nie wymysle w kwestii bezpiecznej woliery, zakaz wychodzenia obowiązuje.
Wczoraj odkryłam na kawałku trawnika maciupeńki niebieski kwiatuszek...cieszyłam sie jak głupia, ale niestety nie pożył długo ( Ringusiowe łapki ).
Wiem już, gdzie mieszka lis... oswajamy sie ze sobą, postanowiliśmy sie tolerować.
Pewnie niedługo się wyprowadzi, prace polowe juz rozpoczęte, tylko patrzeć, jak na pole wyjadą ciągniki...
Moooooniaaaa!!!
Monia dzwoniła i wspierała mnie, a także Bożenka, Maria i Małgosia, za co bardzo dziękuję

.